Bernard Konrad Świerczyński (zwany Kondkiem) mieszkał z rodzicami w Warszawie. Wychował się w rodzinie o lewicowych poglądach. Jego ojciec był członkiem Związku Wolnomyślicieli Polskich, działaczem Anarchistycznej Federacji Polski. Prowadził na Karcelaku sklepik z książkami. Postanowił, że Kondek będzie uczył się w domu, by nie musiał uczęszczać na lekcje religii. Kondek przygotowywał się w domu do egzaminów do gimnazjum z pomocą znanej działaczki anarchistycznej Anieli Wolberg (1907–1937). Rodzina utrzymywała serdeczne kontakty z wieloma Żydami.
Od początku okupacji niemieckiej, Konrad pomagał znajomym Żydom, a następnie odwiedzał ich w getcie, przynosząc żywność, lekarstwa i przekazując listy. Pozostał też w bliskim kontakcie z rodziną Goldbergów, wieloletnimi sąsiadami i przyjaciółmi. Dzieci Goldbergów: Edward, Halina i ich najmłodsza siostra oraz Kondek wychowywali się razem.
Przy okazji wychodzenia z getta Konrad był szantażowany po tzw. stronie aryjskiej, jako Żyd. W swoim oświadczeniu zaznaczył, że „w konkretnej sytuacji udawanie Żyda było bezpieczniejsze niż przyznanie się, jako Polak, do swej działalności pomocy Żydom”. Dom Świerczyńskich przy ul. Leszno 115 był położony blisko getta i służył jako punkt przerzutowy i pierwsza kryjówka dla uciekinierów z getta. W jednym z dwóch pokoi leżała obłożnie chora na gruźlicę kości matka Konrada, w drugim ukrywali się Żydzi. Konrad wyszukiwał też dla nich mieszkań, pośredniczył w przekazywaniu zapomóg pieniężnych, fałszywych dokumentów, organizował pomoc lekarską. Wynajął dodatkowy pokój w tym samym budynku, gdzie również ukrywał uciekinierów. W różnej formie udzielał pomocy 17 osobom.
W czasie masowych deportacji z getta warszawskiego do obozu zagłady w Treblince, pomógł w ucieczce z getta Halinie Goldberg. Konrad umieścił ją u prof. Jana Michała Langiewicza (1905–1985), który był wykładowcą historii w podziemnym gimnazjum im. Bolesława Prusa przy ul. Jasnej 10. Konrad ukrywał też brata Haliny – Edwarda z żoną Marią.
Konrad opiekował się również rodziną Szlamowiczów (Rogalskich): Janem (Pawłem), jego żoną Heleną (Edwardą) oraz siostrą Jana – Felicją Grossman. Kiedy Helenie Szlamowicz udało się wyjść z getta w sierpniu 1942 r., z narażeniem życia przeprowadził ją do kryjówki. „Mój wygląd nie pozostawiał żadnych wątpliwości co do mojego pochodzenia”, pisała w swoim oświadczeniu w 1967 roku. Zaprowadził ją też do dentysty, kiedy miała zapalenie okostnej. Jego pomoc umożliwiła Szlamowiczom wyjście z getta i dała siłę do walki o przetrwanie. Odwiedzał ich w mieszkaniu przy ul. Sieleckiej 54 „obecnością swą wytwarzając wśród sąsiadów ‘aryjski’ klimat”.
Działacz anarchistyczny Marek Lőw (Paweł Lew Marek), jego żona Karolina (Lola) i jej matka Bronisława Brojde również byli jego podopiecznymi. Kiedy Marek poszukiwał schronienia po ucieczce z obozu w Falentach w lutym 1943 r., za zgodą prof. Langiewicza, Kondek umieścił go jako woźnego w szkole. Ukrywała się tam również jego żona Karolina.
Gdy Fryda Hofman (Zgodzińska), która w czasie okupacji posługiwała się nazwiskiem Franciszka Łańcucka, i Bronka Frydman (Rosłoniec) wyskoczyły z pociągu po likwidacji getta, zaopiekował się nimi. Ukrywał także i wspierał uciekinierów z Brześcia dr. Zeligsona i jego żonę. Opisywał mu objawy choroby ukrywających się Żydów, a dr Zeligson ordynował na tej podstawie. Wśród podopiecznych Konrada byli też m.in. dr Aleksander Wolberg oraz Julia i Janek Rozenberg. Wielu z nich znał jeszcze przed wojną, na przykład z Frydą Zgodzińską znali się od 1936 roku. Do Konrada trafiali jednak również ludzie obcy, którzy dowiedzieli się o istnieniu kryjówki „meliny” u Świerczyńskich.
Po upadku powstaniu warszawskiego uczestniczył w budowaniu bunkra dla czterdziestu Żydów, w tym dwóch Żydów greckich, uwolnionych z obozu na Gęsiówce. Razem z Haliną Goldberg opuścił Warszawę.
W oświadczeniu złożonym w Warszawie w 1967 r. Jan Paweł Rogalski pisał: „Jeżeli my dzisiaj żyjemy, mamy dzieci, to życie nasze zawdzięczamy w znacznej mierze bezinteresownej pomocy Konrada i jemu podobnych”. Paweł Lew Marek podkreślał natomiast „moralny stosunek [Konrada] do swoich podopiecznych, których swoją wesołością i lekceważeniem niebezpieczeństwa podtrzymywał stale na duchu i nigdy nie dawał odczuć nikomu, że jest ich dobroczyńcą”.
Matka Kondka zginęła z rąk Niemców w czasie powstania warszawskiego, zaś ojciec umarł w 1957 roku. Po wojnie Kondek ożenił się z Haliną Goldberg. Niektórzy z jego podopiecznych wyjechali do USA i Kanady, większość pozostała w Polsce. Paweł Lew Marek był działaczem spółdzielczym, pracował jako publicysta.Opisał swoje doświadczenia wojenne w pamiętniku zatytułowanym Na krawędzi życia. Wspomnienia anarchisty 1943–1944. Około 1989 r. spisał wspomnienia również sam Kondek i zatytułował je Szmugiel na wagę życia. Materiał został przekazany do USHMM w Waszyngtonie.
30 stycznia 1972 r. Instytut Yad Vashem nadał Bernardowi Konradowi Świerczyńskiemu tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata.