Wiosną 1943 r., podczas akcji likwidacyjne w getcie krakowskim, Katarzyna Krystian-Zabierzowska wzięła pod opiekę żydowską dziewczynkę. Miriam, córka Szlomit Koszuzki, miała wówczas niewiele ponad pół roku. Kobiety – opiekunka i matka – pozostawały w kontakcie dzięki pośrednictwu znajomej studentki – Danki.
Miriam urodziła się w getcie krakowskim latem 1942 roku. Od czerwca Niemcy prowadzili akcje, które zmierzały do jego całkowitej likwidacji. W październiku deportowali do obozu zagłady w Bełżcu ponad 5 tys. osób. Wśród ofiar znalazły się między innymi dzieci. 6 grudnia teren dzielnicy zamkniętej podzielono na dwie części. W strefie „A” zamieszkały osoby zdolne do pracy i ich rodziny, w „B” pozostali.
„Kiedy getto było przed likwidacją i było jasne, że dzieci nie przeżyją, zdecydowałam się szukać sposobu uratowania niemowlęcia, które miało wtedy 8 miesięcy i tydzień”
- zapisała w powojennej relacji Szlomit Koszuzki, matka dziewczynki. Skontaktowała się ze znajomą, studentką ekonomii, która pracowała w urzędzie pracy. Budynek – niedaleko getta – sąsiadował z warsztatem metalurgiczny, gdzie pracowali robotnicy z getta. Dziewczyna z kolei nawiązała kontakt z Katarzyną Zabierzowską. Czterdziestoletnia, bezdzietna wdowa pracowała jako opiekunka. Zgodziła się przyjąć dziewczynkę.
Akcja likwidacyjna
Akcja likwidacyjna rozpoczęła się 13 marca 1943 roku. Mieszkańcy części „A” mieli odmaszerować do obozu Płaszów. Dzieci do czternastego roku życia należało pozostawić – Niemcy informowali, że zostaną przetransportowane, kiedy powstanie dla nich w Płaszowie specjalny barak. Kolejnego dnia, w czasie likwidacji części „B”, zamordowanych zostało około 2 tys. osób. Zginęli podopieczni placówek pomocy społecznej, sierocińca i szpitali.
„Między 12-13 marca 1943 r., w sobotę, kiedy zaczęła się likwidacja getta, wyszłam kanałami z dzieckiem na rękach”
- relacjonowała Szlomit.
„Kilka dni kręciłam się po piwnicach, w oborze i u jakiejś kobiety, która przyjęła mnie na noc. W końcu udało mi się skontaktować ze studentką”.
Dziewczyna zawiadomiła Zabierzowską. Ta miała przejąć małą w piwnicy.
„Zdecydowałyśmy się zawinąć dziecko i dołączyć list, że matka została wysłana na roboty, ojciec jest chory i jakaś kobieta znalazła je koło jej domu a teraz pozostawia je w nadziei, że dobrzy ludzie się nią zaopiekują”.
Dziewczyną dostała medalik z Matką Boską i wygrawerowaną datą urodzin. Katarzyna odegrała zaskoczenie.
„Podniosła krzyk, żeby sąsiedzi słyszeli, że znalazła dziecko”.
Miriam Maria Barbara Halina
Kobieta nadała dziecku imiona Maria Barbara Halina oraz swoje nazwisko. Dziewczynka miała blond włosy i niebieskie oczy. „Ochrzciła dziecko, żeby wobec sąsiadów potwierdzić, że mała jest katoliczką”. Mimo to stała się ofiarą donosu. Kilkukrotnie przesłuchiwało ją Gestapo.
Matka dziewczynki dołączyła do męża w Płaszowie.
„Miałam wiadomości o dziecku i opiece nad nim dzięki Dance. Ona też przekazała mi zdjęcia córeczki. Katarzyna przez cały czas nie dostała ode mnie żadnej zapłaty. Zdołałam tylko przekazać jej drobną biżuterię, żeby jej pomóc”.
Tytuł
„Odebrałam córeczkę w roku 1945, po przejściu 4-5 obozów, łącznie z Auschwitz”. Koszuzy wyjechali do Izraela, pozostali w kontakcie z Katarzyną Zabierzowską.
26 maja 1981 r.Instytut Yad Vashem w Jerozolimie uhonorował Katarzynę Krystian-Zabierzowską tytułem Sprawiedliwej wśród Narodów Świata.