Sabina i Helena Szwarc chodziły do szkoły, w której uczyła Kazimiera Justyna. Córki nauczycielki, Danuta i Maria, były równolatkami sióstr Szwarc. Miały 16 i 14 lat, gdy wybuchła wojna. Kilkakrotnie odwiedziły panny Szwarcówny w getcie.
Opowiada Maria Śpiewak:
„W 1941 albo 1942 r. przyszła do naszej mamusi ich mama, uklękła przed naszą mamą i prosiła: »Niech mi pani uratuje te dwie córki«”.
Kazimiera Justyna zakwaterowała dziewczyny na strychu. Spędziły tam trzy tygodnie. Pomieszczenie było nieogrzewane, bez łazienki. Na piętrze pod strychem mieszkał niejaki Kacprzak, dyrektor szkoły.
„Kiedyś Kacprzak zaczepił mamusię na podwórku i mówi: »Pani Justynowa, niech pani coś zrobi z tym, co pani ma na górze, bo ja nerwowo nie wytrzymam«”.
Kolega Kazimiery z Armii Krajowej wyrobił dziewczynom fałszywe kenkarty. Z nimi pojechały na roboty do Niemiec. Ich matka zginęła, zadenuncjowana przez polskie dzieci. Ojciec, najpierw skoszarowany w fabryce drzewnej, zginął później w Buchenwaldzie. Brat Natan przeżył obóz. Rodzeństwo spotkało się po wojnie w USA.
Dom Justynów służył za lokal konspiracyjny. Danuta była łączniczką, Maria pracowała w wywiadzie. Obie zdołały uniknąć aresztowania. W ręce gestapo trafiła Kazimiera. Torturowano ją, by wydała miejsce pobytu córek. Nie wydała.
Po wojnie Maria wyszła za mąż. W latach 50. spędziła 2 lata w więzieniu za działalność w Armii Krajowej. Po wyjściu dokończyła studia medyczne.