Kazimierz Ciołkosz był rolnikiem we wsi Zręcin, w powiecie Krośnieńskim, gdzie mieszkał z matką Rozalią oraz braćmi Bolesławem i Stanisławem. Wedle świadectwa Sary Lipiner z 1988 r. rodzina Ciołkoszów była znana ze swojego życzliwego stosunku do Żydów.
W Zręcinie swój dom miała także rodzina Friesów. Dom wynajmowali, a sami mieszkali w Katowicach, gdzie Szymon był obnośnym sprzedawcą tekstyliów. Jego żona Estera i ośmioro dzieci: Marian, Otto, Rajmond, Max, Minka, Lunka, Anna i Zofia żyło w biedzie.
Po śmierci ojca głową rodziny został Marian, który rozwinął z powodzeniem rodzinny interes, tworząc firmę „Dywan” specjalizującą się w sprzedaży dywanów, a następnie męskich garniturów. W sklepie należącym do firmy pracowało całe rodzeństwo, prócz najmłodszych: Anny – studentki Uniwersytetu Jagiellońskiego i Zofii – uczennicy.
Dwie starsze siostry założyły rodziny: Minka wyszła za mąż za Adolfa Grünspana, który również pracował w firmie Friesów. W 1935 r. urodził się im syn Szymon. W 1937 r. Lunka (Laja) wyszła za mąż za Adolfa Wagnera – właściciela sklepu spożywczego w Katowicach. Ich syn Feliks urodził się jesienią 1939 r., już pod okupacją niemiecką.
W grudniu 1940 r. Estera wraz z córkami i wnukami wróciła do rodzinnej wsi. Jej synowie oraz mąż Minki wyjechali przez granicę rumuńską, a Lunka, według wspomnień Zofii, wraz z mężem i synem uciekła do radzieckiej strefy okupacyjnej. Po wyjeździe ze Zręcina na przełomie 1940 i 1941 r. słuch po nich zaginął.
Rodzina Friesów była jedną z trzech rodzin żydowskich w Zręcinie. Kazimierz Ciołkosz od początku okupacji niemieckiej pomagał Mince i Lunce (zanim wyjechała), które, jak wynika z relacji Ciołkosza, pozostały same z dwojgiem dzieci. W 1988 r. Sara Lipiner, sąsiadka Friesów, napisała w swojej relacji dla Yad Vashem: „Cały Zręcin wiedział, że Ciołkosz chodzi do domu Frysów [Friesów] z początkiem wojny i że jest grzeczny goj”.
Najprawdopodobniej w maju 1942 r. Żydzi mieszkający we wsi Zręcin: rodziny Friesów, Lipinerów i Szeflerów musiały przenieść do getta w Jedliczu. „W gettcie tym [...] rodzina Anny Fries żyła w skrajnej nędzy, toteż pomagałem im prawie codziennie, dostarczając im podstawową żywność, w czym pomagali mi również moi dwaj bracia, Bronisław i Stanisław Ciołkoszowie”, pisał po wojnie Ciołkosz.
Kazimierz zdobył także dla Estery Fries i jej córek dokumenty, które miały im pomóc w ukrywaniu się po ucieczce z getta: „Chcąc koniecznie wydobyć rodzinę tę z getta, wystarałem się dla nich o dokumenty na nazwiska aryjskie, co kosztowało mnie niemało pieniędzy i strachu”. Nie zdążyły one jednak posłużyć się tymi dokumentami, bo 11 sierpnia 1942 r. Niemcy otoczyli getto w Jedliczu. Wszyscy Żydzi – wśród nich Estera Fries, jej starsza córka i wnuk – zostali deportowani.
Tylko Annie i Zofii udało się uciec. Ukryły się w ogrodzie. „Kiedy hitlerowcy wpadli do ogrodu w poszukiwaniu Żydów, siedzący w ogrodzie właściciel, dr med. Teofil Tokarski [...] oświadczył im, że do jego ogrodu nikt nie wchodził i w ten sposób uratował im życie”, relacjonuje Ciołkosz.
Wieczorem kobiety dotarły do domu Kazimierza błagając go o pomoc. Ciołkosz początkowo ukrył je w stodole. Ich obecność zataił nawet przed najbliższą rodziną, a szczególnie przed chorującą na serce matką – jak podkreśliła Zofia w swoim oświadczeniu z 1990 roku. Nieco później, przez kilka tygodni siostry ukrywały się na tzw. aryjskich papierach w Szczawnicy u Olgi Trybus – przedwojennej koleżanki. Zmuszone do wyjazdu, bowiem Olga obawiała się donosów, wróciły więc do Ciołkosza. Ten uznał, że może podołać ukrywaniu tylko jednej z nich.
Zofii udało się początkowo przetrwać samotnie, tułała się po wielu okolicznych gospodarstwach. Ciołkosz zwrócił się w jej sprawie m.in. do rodziny Czajkowskich, którzy już ukrywali Lipinerów. Czajkowscy przyjęli Zofię. Znalazła u nich schronienie nie wiedząc o obecności pozostałych Żydów. Dzięki kuzynowi Bronisławy Czajkowskiej, Zofia otrzymała akt urodzenia na nazwisko Antonina Jasińska, który pomógł jej przetrwać m.in. we wsi Bażanówka, gmina Zarszyn.
Kryjówka Anny została zdradzona, a ona sama złapana, ale udało jej się uciec: „Kiedy eskortujący ją gestapowiec i polski policjant zeszli w mieście z furmanki i szli chodnikiem, zajęci ożywioną rozmową, zeskoczyła z furmanki i ukrywała się w obejściach bożnicy żydowskiej”, napisał w swojej relacji Ciołkosz. Anna wróciła do Zręcina, ale Kazimierz, sam poszukiwany przez gestapo, nie mógł już ukryć jej w swoim gospodarstwie. Przygotował dla niej kryjówkę w gęstych zaroślach nad rzeką Jasiółką i kontynuował poszukiwania bezpieczniejszego schronienia.
Znalazł dla Anny kryjówkę w sąsiedniej wiosce u Jana i Heleny Majchrowiczów, a potem u swojej siostry, Zofii Pelczarskiej w Zręcinie. Jednak Anna, jak relacjonuje Ciołkosz, „Często musiała zmieniać miejsce ukrycia, gdyż źli ludzie szemrali, że w ich sąsiedztwie ukrywa się Żydów”.
Anna uniknęła aresztowania u siostry Ciołkosza, bo „wiedziona złymi przeczuciami grożącego jej niebezpieczeństwa w nocy zmusiła mnie, ażebym ją wyprowadził do kryjówki nad rzeką”, pisał Kazimierz.
Wiosną 1943 r. Ciołkosz został aresztowany przez gestapo i oskarżony o ukrywanie Żydów. Wypuszczono go jednak, prawdopodobnie dzięki interwencji kobiety, która kupowała u niego mąkę.
Ciołkosz opiekował się Anną aż do wejścia wojsk radzieckich we wrześniu 1944 roku. Wtedy też Anna znów zobaczyła się z siostrą, której losy były jej zupełnie nieznane.
Po zakończeniu wojny, Anna Fries wyszła za Kazimierza Ciołkosza, ukończyła studia chemiczne na UJ. W 1948 r. rozpoczęła pracę w Rafinerii Nafty Jedlicze.
Zofia dowiedziała się przypadkowo, że w Bukareszcie przebywa Maks Fries i postanowiła go odnaleźć. Udało jej się przekroczyć nielegalnie granicę i dotrzeć do brata. W Bukareszcie poznała jego wspólnika Morrisa (Mundka) Altmana, za którego wyszła za mąż. Altmanowie i Fries wyemigrowali do USA i zamieszkali w Nowym Jorku. Anna Ciołkosz tylko raz odwiedziła rodzinę.
W 1988 r. Anna Ciołkosz napisała wzruszający list do Yad Vashem, prosząc o pomoc dla niedomagającego męża, który pozbawiony jej emerytury pozostałby bez środków do życia: „Wymieniony zasługuje na szczególne wyróżnienie, ponieważ mimo bardzo niesprzyjających warunków, więziony, bity i katowany przez gestapo za ukrywanie Żydów, sam stale ukrywający się przed gestapem i przed złymi ludźmi, potrafił z narażeniem własnego życia i życia najbliższej swojej rodziny, uratować moje życie”.
Ciołkoszowie nie mieli dzieci. Zostali pochowani we wspólnym grobie na cmentarzu komunalnym w Jedliczu.
Zofia Fries wyjechała po wojnie do USA, gdzie wyszła za mąż i zmieniła nazwisko na Sophie Altman. W 1995 r. wyszły drukiem jej wojenne wspomnienia zatytułowane One Step Ahead: My Survival During the Holocaust.
W 1992 r. Instytut Yad Vashem podjął decyzję o przyznaniu Kazimierzowi Ciołkoszowi tytułu Sprawiedliwego wśród Narodów Świata.