Jadwiga Jóźwik była córką małorolnych chłopów spod Sadownego. W czasie wojny przyjechała do Warszawy i zatrudniła się u Marii i Edwarda Teskich jako pomoc do dziecka.
Energiczna i współczująca, nie pozostawała obojętna na cierpienia Żydów ani w swojej rodzinnej wsi, ani w stolicy: gdy tylko wiedziała, że będzie szła koło getta, zabierała ze sobą jakąś żywność, by ją oddać potrzebującym.
Kiedy pracodawczyni przyjęła pod swój dach troje „znajomych sprzed wojny”, rodzinę Muszyńskich, dla Jadwigi szybko stało się jasne, że są to ukrywający się Żydzi. Choć oznaczało to dla niej podwójną ilość obowiązków i zagrożenie życia, Jadwiga bez protestu podjęła się opieki nad nowymi domownikami. Między nią a Ireną Muszyńską nawiązała się wkrótce bliska więź.
Także kilkunastoletni Janusz, późniejszy „lokator” Teskich, doświadczył bezinteresowności Jadwigi. Dzięki jej pomocy chłopiec otrzymał bezpieczną polską tożsamość.
Przytomność umysłu Jadwigi uratowała ich wszystkich, gdy w mieszkaniu pojawili się Niemcy, szukający ukrywanych Żydów. Mimo całego przerażenia dziewczyna zdołała ukryć Muszyńskich tak, że nie zostali odkryci. Dziś sama się dziwi, skąd wtedy znalazła siły, by zatrzasnąć Niemcom drzwi przed nosem i w kilka chwil zrobić to wszystko, co zrobiła...
I Muszyńscy, i Janusz Konorski doczekali bezpiecznie końca wojny. Jakiś czas potem wyemigrowali.