Fragment oświadczenia spisanego zaraz po wojnie przez Ewelinę i Romana Winterów w obecności notariusza:
„Ukrywała nas świadomie i z całym zaparciem i ofiarnością, a mimo zdawania sobie sprawy z odpowiedzialności przed władzami niemieckimi jej grożącej i konsekwencjami z tego wynikającymi, czyniła to bezinteresownie, nie licząc na naszą wdzięczność, co stale podkreślała”.
Helena Kopcińska przyjęła znajome rodzeństwo w sierpniu 1941 r. W kamienicy na Filtrowej w Warszawie wyjątkowo trudno było ukrywać dwudziestoletnich zbiegów z getta. W maju 1944 r., kiedy sąsiedzi zaczęli nabierać podejrzeń, pani Helena wysłała Winterów do Krościenka, do zaprzyjaźnionego górala. Zabezpieczyła ich materialnie. W górach pozostali do wkroczenia Armii Czerwonej w styczniu 1945 r.
Po wojnie Winterowie zdecydowali się na emigrację. Tuż przed podróżą do Ameryki Południowej ocalali i ocalająca spotkali się przypadkiem na ulicy w Warszawie. Powojennym kontaktom nie sprzyjał jednak panujący w Polsce stalinizm. Korespondencja nie dochodziła, pani Helena powtórnie wyszła za mąż, zmieniła adres.
Napisała w 1991 roku:
„Przykro mi bardzo, że nic o nich nie wiem i nie wiem nawet, gdzie mogą mieszkać i czy żyją”.