W czasie wojny przedmioty codziennego użytku bywają na wagę złota. Weźmy pościel. Dzięki kilku związanym prześcieradłom Adolf i Eugenia Żeberkowie uciekli z więzienia na Montelupich w Krakowie. Podrzucili je akowcy, którym to żydowskie małżeństwo w swojej fabryce opakowań drukowało konspiracyjne gazetki. Od tej pory Żeberkowie byli pod skrzydłami Polskiego Państwa Podziemnego.
Trafili do Warszawy pod opiekę Zbigniewa Kuszewskiego (pseudonim Opacki), agenta białego wywiadu AK. Ten ukrywał ich we własnym mieszkaniu na Bielanach. Eugenia miała „dobry wygląd”, więc została gosposią, a w czasie przeszukań gestapo udawała żonę gospodarza. Adolf – z nazbyt semicką urodą – pracował w piwnicy, krojąc papier dla wydawców podziemnej prasy i nabijając tytoniem papierosowe bibułki. Też dla AK. Niemiecką rewizję Żeberko przetrwał ukryty przez Kuszewskiego w kominie.
Na trzy dni przed 1 sierpnia 1944 gospodarz poradził małżeństwu drukarzy, by uciekli do Puszczy Kampinoskiej przed katastrofą, której sam bezskutecznie próbował zapobiec. To właśnie Powstanie Warszawskie jest punktem centralnym, do którego pamięć Kuszewskiego z uporem powracała. Jego wybuch oznaczał, że „Opacki” nie miał już szans spełnić przykazania swojego dowódcy – „by nie dopuścić do straty choćby jednego człowieka”. Został jednym z organizatorów ewakuacji mieszkańców stolicy.
Uratowane przez Kuszewskiego małżeństwo w 1948 r. wyjechało do Wiednia, by później przenieść się na stałe do Kanady. Oboje już nie żyją. W lipcu 2009 r. zmarł też pan Zbigniew.