Bronisława i Wojciech Dziedzicowie mieszkali w Brzostku, kilkanaście kilometrów od Jasła, razem z trojgiem dzieci: Stanisławem, Józefą i Zofią oraz matką Bronisławy, Katarzyną Dachowską. Wojciech Dziedzic poza pracą w swoim niewielkim gospodarstwie zajmował się handlem - zaopatrywał w towar sklepy brzosteckich Żydów.
W czasie okupacji hitlerowskiej ukryli swoją przedwojenną sąsiadkę Salę Schönwetter wraz z dziećmi - Zosią i Mankiem. Po ucieczce z getta w niedalekim Pustkowie, z którego wyprowadził ją sąsiad o nazwisku Piłat, wiele razy szukała schronienia w domu Dziedziców. Przychodził tam również ukrywający się razem z kobietą i jej dziećmi Józef Fisch - piekarz z Jasła. Z relacji Zofii Trojan wiemy, że pojawiali się w jej domu niespodziewanie, najczęściej w nocy, i pozostawali w nim kilka, kilkanaście dni, kiedy pobyt w lesie lub u rodziny Rybów w Gębiczynie stawał się zbyt niebezpieczny. Razem z nią ukrywał się pochodzący z Jasła Józef Fisch. U Dziedziców przebywali na strychu i w stajni, dokąd przynoszono im jedzenie.
W listopadzie 1943 r. rodzina Dziedziców pomogła także innemu brzosteckiemu Żydowi - Adamowi Szusowi, który w październiku 1943 r. uciekł z obozu pracy w pobliskiej Przeczycy i pieszo powrócił do rodzinnej miejscowości. W wyczerpanym i zarośniętym przybyszu, który był wcześniej świadkiem śmierci swoich najbliższych, Wojciech Dziedzic rozpoznał znajomego sprzed wojny i zapewnił mu kryjówkę w stodole. Wkrótce Szus dołączył do partyzantów.
Wojciech i Bronisława Dziedzicowie oraz Zofia Trojan, po dwóch latach starań Adama Szusa, zostali odznaczeni tytułem „Sprawiedliwych wśród Narodów Świata”. Do dziś Adam Szus, który wyjechał po wyzwoleniu do Australii, koresponduje z Zofią Trojan. Również Zofia, córka Sali Schönwetter, która po wojnie wyjechała do Izraela, nie zerwała kontaktu z ratującą.