Żydowska rodzina Berty i Maurycego Verderberów mieszkała przed wojną w Krakowie. Opiekunką ich dwóch córek była Maria Gruca. Verderberowie należeli do zamożnych rodzin. Starsza córka Rachel uczęszczała do prywatnej szkoły, a także pobierała lekcje gry na pianinie.
W marcu 1941 r. Verderberowie wraz z córkami przenieśli się na teren utworzonego wówczas getta krakowskiego. W 1942 r., w efekcie panujących tam bardzo złych warunków sanitarnych, Rachel poważnie zachorowała. Ponadto w czerwcu 1942 r. Niemcy zorganizowali pierwszą, masową akcję deportacyjną do obozu zagłady w Bełżcu, w trakcie której wywozili z getta najmniej przydatnych do pracy ludzi. Berta Verderber bardzo bała się o losy swoich córek.
Przekonała Marię Grucę, by wraz z mężem zabrała z getta ich młodszą córkę Lynn. Dziewczynka była w wieku zbliżonym do Haliny, córki Gruców. W niedługim czasie Rachel także zapukała do ich drzwi. Małżeństwo nie odmówiło jej pomocy. Była już nastolatką, więc, by nie rzucać się w oczy sąsiadom oraz osobom, które mogły ją znać z okresu przedwojennego, w ciągu dnia dziewczyna ukrywała się za drewnianą szafą lub pod łóżkiem.
„Dysponując jednym pomieszczeniem mieszkalnym (bez kuchni i toalety) oraz nader skromnymi środkami finansowymi [Maria Gruca] opiekowała się tymi dziećmi, kontaktowała się z matką przechowywanych dziewcząt [...]. Przeżycia z tego okresu, koleje wspólnego losu tak powiększonej rodziny, gehenna zapewnienia bezpieczeństwa i aprowizacji dla dzieci żydowskich i własnej córki, to sprawy tak niezwykłe, że wydają się niemal nieprawdopodobne” – relacjonował zięć Gruców po wojnie. Według tej relacji oraz oświadczenia Berty Verderber, pomagali jeszcze dwóm chłopcom żydowskim, nieznanym jednak z imienia i nazwiska. Ich okupacyjne imiona to „Edek” i „Zygmunt”. Jeden z chłopców ukrywał się w kanałach, a Maria Gruca przynosiła mu tam jedzenie. Drugiemu chłopcu znalazła schronienie u znajomej Polki w Krakowie. Ze względu na trudną sytuację finansową rodziny Gruców, Verderberowie płacili za żywność dla ukrywanych córek.
Pomimo ciasnoty panującej w mieszkaniu Gruców obie dziewczynki w zasadzie nie zostały zauważone przez ich sąsiadów. Tylko jeden z nich spostrzegł i zapytał o Rachel. Wyjaśniono mu, że jest siostrzenicą Marii Grucy, której ojciec został wcielony do wojska, a matka wysłana na przymusowe roboty. Zaprzestał dalszych dociekań.
Po jakimś czasie dla Rachel, posiadającej tzw. aryjskie papiery, znaleziono posadę opiekunki do dzieci i sprzątaczki u polskiej rodziny w Krakowie. Po zatrudnieniu wyprowadziła się od Gruców i zamieszkała u pracodawców. Z kolei Lynn przebywała z nimi do końca okupacji.
W 1945 r. ich matka, którą koniec wojny zastał w obozie w Bergen-Belsen, wróciła do Krakowa. Razem z nią udały się na emigrację do Stanów Zjednoczonych. Ich kontakt z małżeństwem Gruców był sporadyczny.