Hojnowscy przed wybuchem wojny mieszkali w miejscowości Koło w Poznańskiem. Oboje pracowali u Żyda nazwiskiem Rainherd – Antoni był zatrudniony w jego zakładzie rzemieślniczym, Antonina pracowała jako pomoc domowa. Leokadia, córka Hojnowskich relacjonowała po wojnie: „W naszej rodzinie panowały zawsze duże więzi sympatii z rodzinami żydowskimi, dlatego tak bardzo przez całą okupację pomagaliśmy im”.
W 1939 r. Hojnowscy zostali przymusowo przesiedleni z miejscowości Koło do wsi Strużno k. Bobowej. Antoni pracował tam jako drwal. Mieszkali w jednoizbowym domu wraz z trójką małoletnich dzieci.
W 1942 r. ok. 19-letni Żyd Jakub Bodner zbiegł z obozu pracy w Bieczu w powiecie jasielskim (dystrykt krakowski). Próbował, bezskutecznie, dostać się do Bobowej, swojego rodzinnego miasta. Przez cztery miesiące ukrywał się w pobliskim lesie, żywił tym, co udało mu się znaleźć i sypiał w naprędce przygotowywanym szałasie. Spotkał go tam Antoni Hojnowski. Przyjął wynędzniałego, schorowanego i głodnego Bodnera pod swój dach. Wraz z żoną podjęli decyzję, że będzie ukrywał się w piwnicy.
Bodner, nim wrócił do sił, przez cztery miesiące przebywał w ich domu, a także na ich utrzymaniu. W tym czasie Hojnowscy nauczyli go modlitw i obrządków chrześcijańskich, a także zaopatrzyli w fałszywą metrykę chrztu. Dzięki temu znalazł pracę w sąsiedniej miejscowości, u rodziny rolników nazwiskiem Morańda. Pozostał tam do końca okupacji niemieckiej, czyli do stycznia 1945 roku.
Jakub Bodner po wojnie wyjechał do Kanady. Polskę odwiedził w 1990 r. i spotkał się wtedy z córką Hojnowskich – Leokadią.