Brat Krystyny, Mieczysław Jakubowski, wchodził do warszawskiego getta legalnie. Miał przepustkę dostawcy żywności. „Przy okazji” dostarczał Żydom fałszywe kenkarty. Pod koniec 1941 r. kolega Mieczysława przyprowadził do domu Jakubowskich trzyletniego Michała Hochberga. „Na kilka dni” – powiedział. Dopóki nie znajdzie mu innego schronienia. Chłopiec został do końca wojny. Mieszkał w jednym pokoju z siostrami Zofią, Heleną, Krystyną i Danutą. Gdy przychodził ktoś obcy, krył się w szafie.
Państwo Jakubowscy z piątką dzieci mieszkali w dwupokojowym mieszkaniu przy ulicy Słupeckiej. Ciekawskim osobom Michał przedstawiany był jako syn najstarszej córki. Gdy zainteresowanie sąsiadów dzieckiem o ciemnej karnacji niebezpiecznie wzrastało – a wzrosło szczególnie, gdy wybuchło Powstanie w Getcie Warszawskim – Michał na kilka tygodni wprowadzał się do Wandy Wodiczko, swojej rzekomej matki.
Powstanie Warszawskie wygnało Jakubowskich najpierw na prawie dwa tygodnie do piwnicy, potem do obozu przejściowego w Pruszkowie. Michał cały czas był z nimi. Krystyna Wiśniewska właśnie pobyt w obozie wspomina najgorzej. Całej rodzinie – choć nie razem – udało się z niego uciec. Doczekali końca wojny w podwarszawskim Zalesiu Górnym.
Po powrocie do Warszawy Michała odebrał jego dawny opiekun, Stanisław Kuratewicz. Chłopiec znalazł się w ochronce. Po zrobieniu matury wyemigrował do Izraela, gdzie mieszka do dzisiaj. Przez 60 lat Krystyna nie miała od niego wieści. W 2007 roku w jej domu zadzwonił telefon.
Opowiada:
„Mówię: »Słucham?«I on mówi do mnie, pyta się: »Krysia, to ty?«Ja mówię: »Ja, Michał.«On: »A skąd wiesz, że Michał?« »Bo cię po głosie poznałam«”.