Szmul Brutin mieszkał wraz z żoną Hajką i córką Halszką na małej działce we wsi Snopków(gmina Jastków, woj. lubelskie). W tej samej wsi mieszkał również jego brat Herszek i siostra Peja, a także polska rodzina Kmiciców. Wacław Kmicic i jego żona Stanisława wraz z czwórką małych dzieci: Ryszardem, Zbigniewem, Haliną i Aleksandrą, utrzymywali bliskie sąsiedzkie stosunki z rodziną Brutinów i z innymi rodzinami żydowskimi we wsi.
W czasie okupacji niemieckiej Kmicicowie starali się pomóc Brutinom. W 1941 r., kiedy wywożono Żydów ze Snopków do Bełżyc, Szmul był poza domem. W tej akcji stracił rodziców, Jakuba i Marię (z domu Robrant), żonę i córkę. Przez kilka tygodni ukrywał się w pobliskich lasach, korzystając z pomocy znajomych Polaków. Nikt jednak nie był gotowy przyjąć go na dłużej. Sypiał więc w stodołach i na pobliskim cmentarzu, był coraz bardziej wyczerpany fizycznie i psychicznie. „Byłem zrezygnowany, nie chciałem już więcej uciekać”, wspominał Szmul w swoim oświadczeniu w 1994 roku.
W grudniu 1941 r. na cmentarzu natknął się na niego Wacław Kmicic. Zaprosił dawnego sąsiada do domu i zgodził się go przechowywać. Dla Szmula przygotowano kryjówkę za szafą – do pomieszczenia wstawiono łóżko. Początkowo nawet dzieci Kmiciców nie wiedziały o obecności Szmula.
Dom Kmiciców znajdował się w niewielkiej odległości od dworu będącego kwaterą administracji niemieckiej. W czasie obław niemieckich Brutin uciekał do lasu (dokąd Wacław przynosił mu jedzenie), a zimą chował się w oborze w pojemniku na siano. Kiedy Kmicicowie kilkakrotnie zaskakiwani byli nagłym pojawieniem się Niemców, Stanisława chowała Szmula w dużym stojącym zegarze typu Becker. W okresie, kiedy spodziewano się niemieckich rewizji z powodu donosów, Kmicicowie przenosili Szmula do zaufanych sąsiadów, m.in. w domu Stefanii i Stanisławy Gąsior z pobliskiej wsi Smugi. Podczas jednego z takich najść, pod nieobecność Szmula, dom Kmiciców został gruntownie przeszukany, a gospodarze pobici. Niemcy chcieli wydobyć od nich miejsce pobytu ukrywającego się Żyda. W wielu wypadkach miejscowy sołtys Pytka uprzedzał Wacława o spodziewanych niemieckich akcjach.
Kmicicowie opiekowali się Brutinem aż do wyzwolenia w lipcu 1944 roku. Szmul pamiętał wiele wyjątkowych gestów, których doświadczył ze strony Kmiciców: placki wypiekane dla niego przez Stanisławę w piecu chlebowym czy przekazany mu mundur oficerski Wacława.
Rodzina Kmiciców przyjęła też gościnnie innego żydowskiego sąsiada o imieniu Mordko, który wrócił po wojnie ze Związku Radzieckiego i zatrzymał się u nich w domu. W jego obronie przed napastnikami, którzy żądali wydania Żyda, Stanisława zaalarmowała sąsiadów.
Po wojnie Szmul dowiedział się o śmierci siostry i brata, którym początkowo udało się ukryć w okolicy, ale później zostali przez Niemców schwytani i rozstrzelani na skraju lasu.
Po wojnie Szmul zmienił nazwisko i ożenił z Genowefą D., w domu której także czasem się ukrywał. Miał tam wyżłobioną skrytkę w podłodze. Pozostał w Jastkowie i doczekał się dwóch synów i córki Heleny Pietrzak oraz kilkunastu wnucząt.
W 1992 r. Szmul zwrócił się do Żydowskiego Instytutu Historycznego o pomoc w nadaniu Stanisławie i Wacławowi Kmicicom tytułu Sprawiedliwych wśród Narodów Świata , prosząc „o szybkie przesłanie medalu jeszcze za mojego życia, poniewać mam już 88 lat”. Szmul stał się członkiem rodziny, dzieci Kmiciców zwracały się do niego „wujku”. Córka Aleksandra stwierdziła w liście z 1994 r., że po wyzwoleniu „nadal utrzymywaliśmy bliskie stosunki, uczestniczył we wszystkich wydarzeniach naszej rodziny – praktycznie już nigdy nie rozstawał się z moimi rodzicami aż do ich śmierci”.
W swoim oświadczeniu z 1994 r. napisał z goryczą: „Przez wiele powojennych lat doznałem również wiele upokorzeń od ludzi i dopóki trwał reżim komunistyczny, nie chciałem dotykać spraw wojny i przeżyć żydów. Teraz, u schyłku mojego życia, chciałbym chwilę pożyć z podniesionym czołem”. 11 września 1995 r. Instytut Yad Vashem nadał Stanisławie i Wacławowi Kmicicom tytuł Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.