Kazimierz Kuszell i Maria Konic poznali się około 1918 r. w Warszawie w SGGW, gdzie studiowali rolnictwo. Pobrali się w 1922 r. i zamieszkali w Przytocznie w majątku ziemskim, który Kazimierz przyjął od rodziców po zawarciu małżeństwa. Maria, choć wychowana w religii katolickiej, była z pochodzenia Żydówką. Zarówno ona jaki i Kazimierz należeli do PPS. Mieli siódemkę dzieci – dwóch synów i pięć córek.
W Przytocznie Kuszllowie gościli wielu przyjaciół, często z całym rodzinami. Gdy wybuchła wojna, jesienią 1939 r. przyjęli do siebie rodzinę Serejskich, która spędziła u nich minione lato. Marian Serejski, historyk, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, był Żydem. Jego żona – Janina – Polką. Mieli dwoje dzieci: Leszka i Krysię. Wraz z nimi przyjechała również matka Janiny – Winiarzowa.
Prawdopodobnie pod koniec 1941 r. Marian Serejski, przebywający akurat w sąsiedniej wsi, został zagarnięty w łapance i osadzony w Oświęcimiu. Po licznych interwencjach i staraniach, po ponad roku został wypuszczony. Wrócił do Przytoczna z rozkazem cotygodniowego meldowania się na posterunku żandarmerii.
U Kuszllów schronienie znalazła także żona Oskara Bartla, polskiego nauczyciela w gimnazjum Reja w Warszawie, gdzie podczas wojny na kompletach uczył się najstarszy syn Kuszllów, Andrzej. W 1941 r. Oskar Bartel zwrócił się do swojego ucznia z prośbą o pomoc w ukryciu żony. Zofia Bartlowa była Żydówką o semickich rysach. Była szantażowana. Kuszllowie zgodzili się przyjąć ją do domu. Posługiwała się nazwiskiem Jadwigi Idzikowskiej i podawała za narzeczoną swego męża, dzięki czemu bezpieczniej mógł odwiedzać ją w Przytocznie.
Kuszllowie dali schronienie również Rysi Kłos, która została praktykantką w ich gospodarstwie. Przyjechała do nich w 1942 r. W Przytocznie ukrywało się także małżeństwo Józefa i Hanny Piechowiczów wraz z synem Andrzejem.
Mieszkańcy okolic Przytoczna i służba folwarczna wiedziała, że Maria, „pani dziedziczka”, chociaż żarliwa katoliczka, jest z pochodzenia Żydówką. Mimo że nie kierowano wobec niej żadnych wrogich działań, jej teść, Wacław Kuszell, był z jej powodu szantażowany. Grożono mu donosem na synową. Szantażystka domagała się okupu w postaci kawałka ziemi. Wacław Kuszell musiał ulec szantażowi i przekazał żądany okup.
Choć wszyscy ukrywani posiadali fałszywe „aryjskie” dokumenty i nikt nie domyślał się ich pochodzenia, Przytoczna nie ominęły inne niebezpieczeństwa. Zdarzyło się co najmniej kilkanaście napadów. Niektóre z nich, organizowane przez partyzantów, ograniczały się do rekwizycji żywności. Inne, typowo bandyckie, organizowane były dla rabunku. Podczas napadu w grudniu 1942 r. bandyci zachowywali się wyjątkowo brutalnie. Kazimierz Kuszell, stanąwszy w obronie córek, zginął od postrzału z rąk oprawców.
Także wspomniany syn Kuszllów, Andrzej, zginął w czasie wojny. Poległ jako partyzant w bitwie w Gręzówce pod Łukowem w sierpniu 1944 r.
Wszystkie osoby ukrywające się w Przytocznie ocalały. Po wkroczeniu wojsk sowieckich do Lubelszczyzny we wrześniu 1944 r., majątek Kuszllów znacjonalizowano.
Po wojnie Maria Kuszllowa z sześciorgiem pozostałych przy życiu dzieci, wyrzucona z majątku, osiadła w Warszawie. Pracowała w Otwocku prowadząc dom wypoczynkowy „Kasztelanka”, należący do Spółdzielni „Społem”, a później w spółdzielczości pracy na terenie Warszawy. Wszystkie jej dzieci zdobyły wyższe wykształcenie. Z niektórymi z ocalonych rodzina Kuszllów kontaktuje się do dziś.