Rodzina Sasinów

powiększ mapę
Zdjęć : 1

Historia pomocy - Rodzina Sasinów

Jan i Franciszka Sasinowie mieszkali we Franciszkowie niedaleko linii kolejowej prowadzącej z Warszawy do Treblinki, w odległości około 20 km od stolicy. Latem 1943 r. przyjęli do siebie uciekiniera z transportu do obozu śmierci, Adama Kapitańczyka.

Przed wojną Adam Kapitańczyk mieszkał w Warszawie, gdzie prowadził niewielką fabrykę produkującą części metalowe. W 1940 r. wraz z żoną i synem trafił do getta. Rodzina Adama nie przeżyła, on zaś  znalazł się w jednym z transportów odchodzących z warszawskiego Umschlagplatzu do Treblinki.  Mężczyźnie udało się  wyskoczyć z jadącego pociągu, ale podczas ucieczki został ciężko ranny. Leżał w przydrożnych zaroślach niedaleko stacji Klembów i wołał o pomoc. Na cierpiącego Adama natknęli się krewni Sasinów. Następnego dnia sprowadzili go do domu we Franciszkowie.

Zofia Ludwiniak, córka Sprawiedliwych, wspomina:
Jak Adama przywieźli, to mnie nie było w domu. Jak ja przyszłam, to mamusia szykowała obiad. A widzę, że właśnie odkłada w garnczki i ja zapytałam:
- A komu to mamusia odkłada? Tatuś jest w domu…
Nieraz jak tatuś był w polu to trzeba było mu zanieść.
- A później ci wytłumaczę.

I później właśnie mi mówi mama, że jest człowiek pochodzenia żydowskiego…

Sasinowie zorganizowali dla Adama kryjówkę na strychu za specjalnie wybudowaną dodatkową ścianą. Adam spędził tam dwa lata. Przez cały ten czas prawie nie opuszczał swojej kryjówki ze strachu przed ujawnieniem. Pani Zofia wspomina, że rzadko wchodziła na strych, ale jej młodsze rodzeństwo – Staś i Władzia – robili to często. Mimo to sekret rodziny udało się utrzymać do końca wojny.  Dzieci doskonale wiedziały, że nie mogą nikomu powiedzieć o ukrywającym się u nich człowieku. W tym czasie Sasinowie dbali o mężczyznę jak o członka rodziny – pomogli mu dojść do zdrowia i nawet w sytuacji przesiedlenia, kiedy musieli opuścić swój dom, potajemnie nocami odwiedzali Adama i dostarczali mu zapasy żywności.

Po wojnie Adam Kapitańczyk założył nową rodzinę i zamieszkał w Łodzi. Przez cały czas utrzymywał bliski kontakt z rodziną Sasinów, zwracając się do Jana i Franciszki jak do własnych rodziców. Dzieci Adama traktowały ich jak dziadków i to one właśnie podjęły starania o przyznanie Sasinom tytułu Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.

Historie pomocy w okolicy