Maria Straszewska- Potocka i jej ówczesny mąż, Jerzy Potocki, ukrywali Żydów w swoim majątku pod Skawiną (w Krakowskiem). Pani Maria nie potrafi dziś oszacować, ilu ludziom dali schronienie. Ze względów bezpieczeństwa wolała nie pytać o tożsamość tych, którzy prosili ją o zatrudnienie.
Hrabina z pewnością przyczyniła się do ocalenia Brunona Shatyna, który został zarządcą włości Potockich (po wojnie pod nazwiskiem Bronisław Szatyn opublikował on swoje wspomnienia w książce „Na aryjskich papierach”). Fortelem zdobyła dlań zaświadczenie, dzięki któremu nie musiał stawić się przed niemiecką komisją.
Ze Skawiny wywiozła także młodą Żydówkę, przebraną za służącą. Potoccy zatrudniali wielu Żydów, by zapewnić im bezpieczeństwo. W ogrodzie podkrakowskiej rezydencji pracowało dziewięć żydowskich dziewcząt. Jedną z nich, z pochodzenia Austriaczkę, Maria Potocka (obecnie Rettinger) zamierzała ukryć w klasztorze zaprzyjaźnionych sióstr Sacré Coeur. Pomysł jednak spalił na panewce, bowiem kobieta nie zdecydowała się na to rozwiązanie.
Częstymi gośćmi majątku byli niemieccy oficerowie, którzy przyjeżdżali zarówno na inspekcje, jak i na polowania. Hrabina nie obawiała się ich, gdyż – jak wspomina – Niemcy odnosili się do niej z dużą estymą.