Rodzina Wolańskich mieszkała przed wojną w miejscowości Jaćmierz pod Sanokiem, w dawnym województwie lwowskim, gdzie prowadziła niewielkie jednohektarowe gospodarstwo. W tej samej miejscowości mieszkali również Abraham i Chaja (z domu Goldreich) Silberman wraz z ośmiorgiem dzieci. Silbermanowie zajmowali się handlem.
Silbermanowie znaleźli się prawdopodobnie w getcie w Sanoku, utworzonym latem 1941 r., do którego deportowano Żydów z okolicznych miejscowości. Wedle relacji Danuty Bąk, Abraham zginął w Auschwitz, natomiast Zygmunt Silberman uciekł do Lwowa. Najprawdopodobniej latem 1942 r. czworo rodzeństwa Silbermanów zdołało wyjść na tzw. stronę aryjską: wydostali się albo z getta w Sanoku, albo z obozu pracy w Szebniach. W liście z 1984 r. Genia Śmietanko, jedna z córek Silbermanów, wspomina, że „z getta wyszliśmy bez niczego”. Władysław Wolański w liście z 1984 r. zanotował natomiast, że Silbermanowie uciekli z obozu Szebniach.
Silbermanowie udali się do rodzinnej miejscowości i zwrócili do Wolańskich z prośbą o ratunek. Wedle relacji Danuty Bąk Silbermanowie powiedzieli, że myśląc o ucieczce doszli do wniosku, że tylko Wolańscy zgodzą się udzielić im pomocy.
Stanisława Wolańska ukryła Arona, Goldę, Samuela i Fridę Silbermanów w stodole, w specjalnie wykopanym bunkrze z wąskim wejściem. Do bunkra gospodarze dostarczali jedzenie, ubrania, papierosy i książki. Silbermanowie pozostali u Wolańskich aż do wyzwolenia tych terenów w 1945 roku. Ukrywani wychodzili z kryjówki jedynie nocą, by zaczerpnąć świeżego powietrza, lub też ogrzać się w mieszkaniu, bowiem jak napisała Bąk: „trzeba było się mieć na baczności nie tylko wobec wroga, ale także przed sąsiadami”.
Danuta była dwukrotnie aresztowana w okresie ukrywania Żydów, ale nie zdradziła ich obecności. W domu przeprowadzano rewizje, ale nie odkryto wejścia do kryjówki w stodole.
Danuta Bąk wyprowadziła z getta w Sanoku innych żydowskich znajomych: Mordechaja (Markusa) Silbermana, Sendera Charasa i dr. Lernera i Jarmarka. Wyprowadziła również z Szebni córkę Jakuba Wilnera, którą umieściła u dobrych znajomych. Dziewczynka przeżyła wojnę i została potem odebrana przez rodziców, z którymi wyjechała do Izraela.
W Zagładzie zginęła Chaja Silberman oraz czworo jej dzieci: Ajga (1914-1942?), Jakub (1915-1942?), Rachela, Miriam Wilner (z domu Silberman) (1918-?) oraz jej mąż Gerszon (1904-1943?), dentysta.
Po wyzwoleniu Eugenia Śmietanka (Golda) i Franciszka Kuszmir (Frida) wyjechały do Australii i założyły rodziny w Melbourne. Aron Silberman wyjechał do Izraela, zaś Zygmunt (Samuel) Silberman do USA.
W liście z 1984 r. Danuta Bąk podkreśla: „Przyjęłam całą rodzinę jak swoich braci i siostry, tak byli traktowani jak nasza rodzina”. Wspomina też, że Silbermanowie zwracali się do Stanisławy Wolańskiej „mamusiu”, zaś do samą Danutę nazywali siostrą. Danuta Bąk podkreśliła w swoim liście do Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, że kierowały nią pobudki humanitarne, jak pisała w 1984 r. jej rodzina ryzykowała życiem „z litości nad biednymi nieszczęśliwymi ludźmi”.
Bezinterewność pomocy udzielanej przez Wolańskich potwierdziła w swoim liście z 1983 r. Genia Maślanka. Napisała: „ratowali nas nie za zapłatę tylko z uczucia ludzkiego i to przez dlugi okres czasu”.
W 1985 r. Instytut Yad Vashem podjął decyzję o przyznaniu Stanisławie Wolańskiej i Danucie Bąk-Wolańskiej, a także Władysławowi i Eugeniuszowi Wolańskim tytułu Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.