Irma Zofia Urbańska urodziła się w Aleksandrowsku w 1895 r. jako córka właścicieli majątku ziemskiego na Podolu. W 1918 r. przyjechała do Polski i zamieszkała w Warszawie, a wkrótce w ślad za nią przyjechała jej matka razem z niepełnosprawną córką. Ojciec Irmy zaginął w czasie wojny i nigdy się nie odnalazł. W 1922 r. Irma poślubiła Stanisława Wołka, właściciela majątku ziemskiego Czartajew pod Siemiatyczami. Poznali się w Siemiatyczach, gdzie Irma, studentka Wyższej Szkoły Handlowej w Warszawie odbywała praktykę w Okręgowym Stowarzyszeniu Spożywców w Siemiatyczach, a Stanisław, który na terenie powiatu czynnie udzielał się społecznie – był prezesem Rady Nadzorczej Stowarzyszenia. Początkowo małżonkowie prowadzili wspólnie majątek, który w 1930 r. wydzierżawiono, gdyż Stanisław obejmował kolejno stanowiska w administracji państwowej: starosty w Kosowie Poleskim, a od 1934 r. aż do wybuchu wojny w 1939 r. prezydenta miasta Równe. Pełniąc obowiązki starosty w Kosowie Poleskim, Stanisław Wołk otrzymał od przewodniczącego Gminy Żydowskiej list z podziękowaniem za przychylność dla społeczności żydowskiej.
Małżeństwo Wołków miało czworo dzieci: Ewę urodzoną w 1923 roku, Danutę - w 1926, Adama - w 1928 i Krzysztofa - w 1936 roku. Cała rodzina spędziła wakacje 1939 r. w Czartajewie, ale w ostatnich dniach sierpnia matka z córkami wróciła do Równego, żeby zdążyć się przygotować do nowego roku szkolnego. Tak więc z początkiem wojny rodzina została rozdzielona: matka z córkami znalazła się na Wołyniu, podczas gdy ojciec z synami pozostali na Podlasiu.
Wkrótce po zajęciu wschodnich ziem Polski przez sowietów Stanisław Wołk, zagrożony aresztowaniem, przeniósł się do Generalnej Guberni pod okupację niemiecką, synów zostawiając pod opieką matki swojej żony. Zatrudnił się jako rządca w majątku ziemskim Kamy Moczulskiej we Frankopolu nad Bugiem. Irma Wołkowa z córkami pozostała w Równem do marca 1940 roku i wróciwszy do Czartajewa zaplanowała przeprawę z dziećmi do męża przez Bug będący wtedy graniczną rzeką dzielącą tereny okupowane przez Sowietów i Generalną Gubernię. Przeprawa się nie udała. Nieuczciwy przewoźnik po zainkasowaniu zapłaty, całą grupę oddał w ręce sowieckiej straży granicznej. Kobietę z czwórką dzieci jednak zwolniono po paru dniach. Po niedługim czasie Irma zdecydowała ponowić próbę przejścia granicy, na początek tylko z córkami, młodszych chłopców pozostawiając ze swoją matką. Dnia 5 kwietnia przebyły drogę szczęśliwie i po kilkunastu dniach Irma wróciła po synów.
Nikogo z rodziny już nie zastała: 13 kwietnia 1940 roku pozostali w Czartajewie chłopcy z babcią i jej niepełnosprawną córką zostali aresztowani. Na dworcu kolejowym w Siemiatyczach wśród osób oczekujących, tak jak oni na załadunek do wagonów i deportację, aresztowani spotkali drugą babcię chłopców, Barbarę Wołkową z córką Konstancją z Wołków Warczukową. Już się nie rozstali i na zesłanie pojechali razem jako sześcioosobowa rodzina. (Z tych sześciu osób wywiezionych w 1940 r. do Kazachstanu, w 1946 roku powróciły do Polski tylko trzy: Adam i Krzysztof Wołkowie z siostrą ich ojca Konstancją Warczukową. Pozostałe trzy osoby zmarły na zesłaniu.)
Irma Wołkowa dowiedziawszy się o wywiezieniu synów, chciała pojechać w ślad za nimi. Zamiar ten jednak przyjaciele jej wyperswadowali, zapewniając, że nie ma szans na dogonienie transportu, który odjechał kilkanaście dni wcześniej, odnalezienia rodziny i dołączenia do niej. Zmuszona do rezygnacji z pierwotnego planu, przeprawiła się z powrotem przez Bug do męża i córek. Pozostała okrojona rodzina w dalszym ciągu znalazła schronienie w majątku Frankopol u Kamy Moczulskiej.
Po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej, zajęciu wschodniej Polski przez Niemców, ziemie po prawej stronie Bugu przyłączono do Prus Wschodnich. Bug w dalszym ciągu pozostał rzeką graniczną, tyle że teraz oddzielał Generalną Gubernię od Prus Wschodnich. Czartajew znalazł się w Prusach, a Frankopol leżący po lewej stronie Bugu pozostał w Generalnej Guberni.
Okazało się, że niewielki majątek wywiezionej do Kazachstanu siostry Stanisława Wołka - Czartajew, opuszczony przez zajmującą go usługową radziecką placówkę rolną – jest wolny. Tam przeniosła się rodzina Wołków. Dla kilkunastoletnich dziewczynek Wałkówien, będących w wieku gimnazjalnym, nie było tam możliwości nauki. Starszą córkę Ewę postanowiono od jesieni 1942 r. wyprawić do Warszawy na komplety zorganizowane w gimnazjum Szachtmajerowej, młodszą Danutę zostawić w domu, szukając dla niej nauczyciela domowego. Pod koniec sierpnia 1942 r. skontaktowano Irmę z ukrywającą się pod nazwiskiem Marii Maliszewskiej – Karoliną Beylin, której po aresztowaniu przez Gestapo udało się uciec z transportu więziennego. Panie spotkały się w Milanówku i po uzgodnieniu warunków pracy i terminu jej rozpoczęcia – rozstały się.
W umówionym czasie Karolina Beylin po odbyciu trudnej i skomplikowanej podróży z Milanówka dotarła do zaprzyjaźnionego z Wołkami Frankopola, który był etapowym punktem w dalszej podróży. Z wynajętym przewoźnikiem przeprawiła się łódką na prawy brzeg granicznego Bugu do Chorłowic. Kiedy wysiadła na brzeg, podszedł do niej mężczyzna i przyjaźnie zapytał – A pani do kogo? – Do państwa Wołków do Czartajewa – odpowiedziała. – A właśnie na święty Michał wywieźli ich do Prus na roboty.
Zdesperowana Karolina tą samą łódką przeprawiła się przez Bug i chcąc wracać do Milanówka, spotkała Kamę Moczulską, która dowiedziawszy się o losie rodziny Wołków, znalazła znakomite wyjście dla Karoliny: „Niech pani zostanie u nas, mam w sąsiedztwie kilkunastoletnią siostrzenicę Mysię Żółkowską, może pani u nas zamieszkać, sprowadzę Mysię i będzie ją pani uczyć.” Tak też się stało. Do Frankopola przyjechała Mysia i rozpoczęła naukę z Marią Maliszewską.
Po jakimś czasie grupa wywiezionych czterdziestu osób "na święty Michał" na roboty, po skończeniu jesiennych wykopków w Prusach, wróciła do Siemiatycz. Rodzina Wołków zamieszkała wtedy we wsi Wierzchuca, gdzie Stanisław Wołk dostał pracę w tamtejszym majątku. Kama Moczulska zaproponowała, aby młodsza z dziewczynek Wałkówien, Danuta, przyjechała do Frankopola i została – jak uprzednio było zaplanowane – uczennicą Marii Maliszewskiej. Tak minął rok szkolny 1942/43. W międzyczasie Karolinie Beylin udało się sprowadzić swoją siostrę Stefanię (również pod cudzym nazwiskiem) i umieścić ją również w charakterze nauczycielki w zaprzyjaźnionym sąsiednim majątku – Karskie, gdzie gospodarowała wówczas osamotniona właścicielka Teresa z Głogowskich Mittelsteadowa, mająca dwoje dzieci Danusię i Henryka. Ponieważ siostry Beylin ze względów bezpieczeństwa, nie mogły się kontaktować bezpośrednio, łączność między nimi utrzymywała Danka Wołkówna, konno przewożąc ich korespondencję.
W pewnym momencie do Frankopola przyjechał 17-letni wówczas bratanek Karoliny i Stefanii, Paweł Beylin. Chłopiec miał wybitnie semickie rysy, a ponieważ frankopolski dwór często był odwiedzany przez obcych, w tym zarówno członków Armii Krajowej (Kama Moczulska była blisko związana z dowództwem AK) jak i Niemców z pobliskiego posterunku granicznego na Bugu – odmówiono mu pobytu. Po kilku dniach zmuszony opuścić dwór, nie mając się gdzie podziać – wyjechał i zgłosił się na roboty do Niemiec (gdzie przeżył wojnę).
W następnym roku szkolnym 1943/1944 Kama Moczulska w porozumieniu z siostrą Stefanią i szwagrem Romanem Żółkowskimi z majątku Grodzisk, zorganizowali we frankopolskim dworze prawdziwą szkołę. Maria Maliszewska uczyła tu Mysię i Dankę. Rozpoczął tu również pracę ukrywający się w okolicy były dyrektor gimnazjum z Białej Podlaskiej – Stanisław Damrosz. Sprowadzono z Grodziska dwóch nowych uczniów: piętnastoletniego syna Żółkowskich, Jerzego i jego rówieśnika Michała Sadowskiego. Ustanowiono rozkład zajęć, dłuższe i krótsze przerwy między lekcjami. Szkoła składała się z dwuosobowego grona pedagogicznego i czworga uczniów na trzech różnych poziomach nauki.
W marcu 1944 roku cała szkoła przeniosła się do Grodziska i szczęśliwie działała do końca roku szkolnego. Pod koniec lipca i na początku sierpnia 1944 roku przez Podlasie przeszedł front. Po pewnej stabilizacji Stanisław Damrosz udał się do Białej Podlaskiej i reaktywował gimnazjum. Pierwszego września inaugurował nowy rok szkolny. Do Białej Podlaskiej pojechała też Karolina Beylin i objęła w tej szkole posadę nauczycielki angielskiego. Pozostała w Białej do końca roku szkolnego 1945/46, po czym wróciła do Warszawy. Karolina wkrótce wspólnie z kilkoma innymi osobami założyła „Exspress Wieczorny”. Przez wiele następnych lat kierowała działem kulturalnym tej gazety. Pisała felietony i recenzje teatralne. Była także autorką wielu książek o dziewiętnastowiecznej Warszawie. Stefania zajmowała się historią filmu, publikowała opracowania z tej dziedziny, przetłumaczyła z niemieckiego Baśnie Andersena razem z Jarosławem Iwaszkiewiczem. Rodzina Wołków po wojnie utrzymywała żywe kontakty z obydwiema siostrami Beylin.
Irma Wołk z córkami osiedliła się w Białej Podlaskiej, gdzie Stanisław Damrosz powierzył jej zorganizowanie i prowadzenie w latach 1945-47 bursy przy ogólnokształcącym gimnazjum. W gimnazjum handlowym uczyła także organizacji przedsiębiorstw i rosyjskiego.
Biała Podlaska była pierwszą polską stacją kolejową, do której przybywały w tym czasie transporty Polaków z ZSRR. W styczniu 1946 roku powrócił z obozu w Ostaszkowie aresztowany przez Sowietów w październiku 1944 r. Stanisław Wołk, a w czerwcu powróciła także jego siostra i dwaj synkowie. Po przeniesieniu się rodziny do Poznania, Irma nadal uczyła w szkołach zawodowych aż do 1954 roku, kiedy ze względu na podupadające zdrowie przeszła na rentę .
Danuta Wołk po ukończeniu w 1952 roku Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej pracowała w Biurze Urbanistycznym Warszawy, następnie (1958-75) w Radach Narodowych w Płocku, Sierpcu i Gostynie. Potem po dwudziestoletnim pobycie w Siedlcach, gdzie pracowała w biurze projektów, przeszła na emeryturę i zamieszkała w Siemiatyczach.