Woźni prowadzili gospodarstwo i sklep w Markowcach koło Sanoka. Ze wspólnych interesów znali się z żydowską rodziną Kornreichów, która miała sklep w sąsiedniej wsi - Dąbrówce.
W czasach międzywojennych rodzinę Woźnych spotykał ostracyzm ze strony sąsiadów, ponieważ żona Michała Woźnego była grekokatoliczką. Dlatego, jak opowiada syn, Andrzej: „Ojciec znając to życie, sytuację Żydów tak umiał rozumieć, że później ze mną rozmawiał, że trzeba zrobić tak, żeby oni się przechowali”.
W 1941 r. Niemcy utworzyli w Sanoku getto i nasilili represje wobec Żydów. Kornreichowie „szukali kogoś u kogo się można było skryć, komu można było ufać i wybrali nas” – wspomina17- letni wówczas Andrzej. W skrytce pod domem Woźni ukryli Mendla i Mejera oraz ich matkę. Chłopcy byli rówieśnikami Andrzeja, który nie poznał losów ich ojca.
Przygotowaniem jedzenia dla ukrywanych zajmowała się Maria Woźna. Andrzej przekazywał listy od Mendla i Mejera do ich bliskich w getcie.
Kornreichowie doczekali w Markowcach zakończenia wojny. Matka zmarła jeszcze w Polsce, jej synowie wyemigrowali do Izraela. Mimo że od razu po wyzwoleniu ratowani odeszli z Markowiec bez pożegnania i wszelkie kontakty między rodzinami zanikły, w latach 90. odnowił je Mendel, a córka Mejera wystąpiła o odznaczenie Woźnych medalem i tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.