Sylwia Rzeczycka należała do kręgów inteligencji warszawskiej. Urodziła się w Rosji, ale jej rodzina kultywowała tam polskie tradycje. Ojciec był wysokiej rangi oficerem. Przed 1939 rokiem Sylwia Rzeczycka mieszkała w Warszawie. W okresie okupacji hitlerowskiej czynnie działała w podziemiu, była żołnierką AK o pseudonimach „Zenek” i „Sylwia”.
W ramach konspiracji, istotnym polem jej działalności było ratowanie ludności żydowskiej. Opiekowała się dużą ilością osób, którym starała się zapewnić bezpieczne miejsce zamieszkania i dokumenty umożliwiające w miarę normalne funkcjonowanie. Zaczęło się od przyjęcia dziewczyny o imieniu Helena, która z pomocą swej znajomej, także Żydówki, za pośrednictwem dr Garlickiej, starała się o kennkartę. Doktor Garlicka została aresztowana i zginęła w Oświęcimiu, a Helena z prośbą o pomoc zwróciła się do Sylwii Rzeczyckiej. Od tego czasu krąg podopiecznych Rzeczyckiej stale się rozrastał. Jako osoba głęboko religijna, uznała, że pomoc tym najbardziej nieszczęśliwym jest misją daną jej od Boga na czas okupacji.
Ze względu na swe dobre kontakty z duchowieństwem katolickim oraz podziemiem, miała duże możliwości pomocy przy wyrabianiu „aryjskich” dokumentów, co dla uciekinierów z gett było podstawą znalezienia mieszkania i pracy. Wyrabiała dokumenty nie tylko dla swoich podopiecznych, ale także dla podopiecznych osób prowadzących działalność opiekuńczą z ramienia Rady Pomocy Żydom „Żegota”, takich jak np. Janina Buchholtz-Bukolska. Było więc tylko kwestią czasu, kiedy sama zostanie współpracowniczką Rady.
Tak też się stało. Za pośrednictwem Buchholtz-Bukolskiej poznała Basię Bermanową, która poprosiła ją o współpracę. Przekazywała jej listę osób wraz z adresami oraz pieniądze dla nich. Pokwitowania odbierano na prawdziwe nazwiska ukrywających się, co było bardzo niebezpieczne w przypadku aresztowania. Podobną współpracę nawiązała także z Aleksandrą Dargielową. Dzięki temu otrzymywała także pieniądze dla swoich podopiecznych.
Dzięki jej pomocy okupację przetrwały całe rodziny. „Rodzona siostra nie zrobiłaby tego dla mnie” – pisała po latach jedna z ocalonych, Anna Oderfeld.
Sylwia Rzeczycka udzielała pomocy bezinteresownie. Swą działalność prowadziła z pobudek humanitarnych i religijnych. W roku 1965 Instytut Yad Vashem uhonorował ją tytułem Sprawiedliwej wśród Narodów Świata.