Marian Sikorski był dyrektorem szkoły we wsi Szerzyny 95.niedaleko Jasła, gdzie mieszkał z żoną, dwiema córkami i rodzicami. Alicję Kleinberg znał jeszcze sprzed wojny. W czasie okupacji hitlerowskiej Alicja wraz z dwiema córkami, Ewą i Anną, zostały zamknięte w getcie w Rabce.
Latem 1942 roku Niemcy mieli zamiar ostatecznie zlikwidować getto i zabić wszystkich Żydów z Rabki i okolic. Alicja skontaktowała się z Marianem i poprosiła go o pomoc. Sikorski zgodził się i w lipcu 1942 roku przybył na umówione miejsce spotkania pod Rabką.
– W pierwszej kolejności zabrał mnie z siostrą – wspomina córka Alicji, Anna. – Jechaliśmy pociągiem pod osłoną nocy. Mama dojechała później, po uzyskaniu „aryjskich papierów”. Dziewczynki przez miesiąc przebywały w domu Mariana Sikorskiego, gdzie nauczyły się katolickiego obrzędu i modlitw, po to aby w razie niebezpieczeństwa nie zdradziły swojego pochodzenia.
– Ponieważ byłyśmy obie brunetkami – pisały po wojnie Anna i Ewa – i ustawicznie wystraszone po rozłące z naszą Matką, wyróżniałyśmy się wśród innych dzieci do tego stopnia, że rodzina Sikorskich trzymała nas w ukryciu. Po przyjeździe naszej matki Pan Sikorski umieścił nas w pobliskiej wsi Święcany, wynajął nam małą izdebkę, a gospodarzom przedstawił nas jako swoją rodzinę […]. W warunkach ogromnego strachu, by nie wykryto naszego pochodzenia i tym samym nie narazić na zagładę szlachetnej rodziny Sikorskich, przetrwałyśmy ten tragiczny okres, mimo różnych okoliczności zetknięcia się z Niemcami, przy równoczesnej podejrzliwości miejscowej ludności. Po wojnie ocalone utrzymywały kontakt z Marianem Sikorskim i jego rodziną.