W latach okupacji niemieckiej Ignacy Lubczyński (pseud. „Andrzej Krzemień”), podpułkownik Wojska Polskiego, udzielał pomocy Żydom. Organizował ucieczki z gett i obozów koncentracyjnych, dostarczał fałszywe dokumenty tożsamości dla Żydów ukrywających się po tzw. aryjskiej stronie, miał także dostarczyć broń do getta warszawskiego. Jako żołnierz Polskiego Państwa Podziemnego, wcielał znajomych Żydów do służby w strukturach Armii Krajowej, m.in. małżeństwo Mariana i Matyldę Bellerów (po wojnie Belerskich) oraz Emanuela Singera.
„Ten wysoki oficer nie miał w sobie nic z buty członka ekskluzywnej kasty oficerskiej. Był to człowiek skromny i naprawdę dobry” – pisał po wojnie w relacji dla Instytutu Yad Vashem w Jerozolimie Emanuel Singer, Żyd ocalały z Zagłady dzięki pomocy Ignacego Lubczyńskiego.
Oficer Wojska Polskiego. Losy Ignacego Lubczyńskiego przed wojną i podczas okupacji
Ignacy Lubczyński pochodził z okolic Lwowa, był synem kowala Kazimierza Lubczyńskiego i Eufrozyny z Sokołowskich. Jego siostry, Stefania i Józefa, uczęszczały do seminarium nauczycielskiego w pobliskim Sokalu, a Ignacy do szkoły kadetów. Nie znany jest jednak przebieg jego wojskowego kształcenia. Wiadomo, że w 1921 r. Lubczyński został podporucznikiem piechoty, a rok później został przeniesiony do rezerwy.
W międzywojennej Polsce Ignacy Lubczyński razem z poślubioną Danutą z Żabskich oraz córkami, Krystyną i Janiną, zamieszkał w majątku ziemskim we wsi Horoszowa w województwie tarnopolskim. Na początku 1939 r. został zmobilizowany do 48. Pułku Piechoty Strzelców Kresowych (w randze kapitana dowodził plutonem), ale wkrótce pułk został rozformowany. Jednostka stacjonowała na terenie garnizonu Stanisławów.
We wrzesniu 1939 r., po zajęciu wschodnich ziem II Rzeczpospolitej przez Armię Czerwoną, żona i córki Lubczyńskiego zostały wywiezione na Wschód, a on sam, jak twierdzą żyjący członkowie rodziny, znalazł się w radzieckim obozie jenieckim, z którego uciekł. Następnie organizował struktury Związku Walki Zbrojnej. Podczas ataku Niemiec na ZSRR miał stać na czele oddziału młodzieży, który napadł na więzienie w Stanisławowie i umożliwił ucieczkę Polaków zatrzymanych tam przez NKWD.
Następnie w stopniu majora kierował Referatem Ewakuacji Materiałowej Wydziału Zrzutów „Ewa” w Komendzie Głównej Armii Krajowej w Warszawie.
Fałszywe dokumenty tożsamości, kryjówki, broń dla getta. Pomoc Ignacego Lubczyńskiego dla Żydów
„Podpułkownik Lubczyński nie był typem polskiego oficera przedwojennego” – podkreślali w swoich wspomnieniach jego żydowscy podwładni. „Ten wysoki oficer nie miał w sobie nic z buty członka ekskluzywnej kasty oficerskiej. Był to człowiek skromny i naprawdę dobry. Znane jest nam, że uratował i pomógł wielu Żydom. On także przyjął do swojej grupy w podziemiu następnych Żydów: Matyldę Beller, Binkę Windreich, Meira Bellera, Emanuela Singera. Wszyscy przeżyli [wojnę] z rodzinami. Osobiście wręczyliśmy kilku Żydom [fałszywe] dokumenty [tożsamości], które dostaliśmy od niego” – pisał Emanuel Singer (podczas wojny Henryk Borzęcki; pseud. „Rykszasz”).
Podwładny i przyjaciel Lubczyńskiego, jeszcze z czasów przedwojennych, ppor. Marian Belerski (Beller), pseud. „Tada”, „Tadeusz”, podkreślał w swoich wspomnieniach, że Lubczyński pomógł wielu Żydom, dostarczając im „aryjskie papiery”.
Niektórych – tak jak Belerskiego, jego żonę Matyldę i szwagra Emanuela Singera – przyjmował pod swe skrzydła, wcielając w struktury AK. Belerski zajmował się ewakuacją sprzętu i pieniędzy, rejestrował całość dobra zrzutowego, organizował magazyny broni na terenie Warszawy. Jego żona Matylda była łączniczką.
„Do prześladowanych Żydów [Lubczyński] odnosił się z szacunkiem i szczerością, był wręcz szczęśliwy, gdy mógł ich uratować od zagłady” – pisał Belerski. „Zawsze ich pocieszał, mówiąc niejednokrotnie: »to się wkrótce skończy«. Sam zresztą przeszedł w czasie wojny wszystko, co najgorsze, ale nigdy się nie załamał i zawsze stał na straży swej godności ludzkiej. Miałem możność obserwowania w czasie okupacji jego z bliska, gdyż był moim bezpośrednim przełożonym i dowódcą”.
„Uratował poważną ilość Żydów i całych rodzin żydowskich” – podkreślił dalej Belerski. „Sam w tych sprawach interweniowałem i nigdy nie spotkałem się z odmową. Ani w sprawie wyrobienia papierów aryjskich i zameldowań, ani też w sprawie umieszczenia tych nieszczęśliwców w domach polskich. Organizował też przerzucanie broni do getta warszawskiego. Sam brałem udział z rozkazu Lubczyńskiego w wydobyciu z obozu w Szczercu dr. Hermana Liebmana z rodziną, szwagra prof. Gelbera z Uniwersytetu Jerozolimskiego [Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie – red.]”.
Zatrzymanie Ignacego Lubczyńskiego przez gestapo, powojenne losy na emigracji
„W jesieni 1943 r. został Lubczyński aresztowany w mieszkaniu swej łączniczki »Barbary« Haliny Szynkiewicz, obecnie zamężna Sawicka. Również i ona znalazła się w Al. Szucha. Oboje zostali po ciężkich torturach przewiezieni do obozów koncentracyjnych”, zapisał Marian Belerski w pamiętniku.
W mieszkaniu ukrywana była żydowska dziewczynka, córka dr Hermana Liebmana. Rewizja nastąpiła prawdopodobnie na skutek donosu sąsiadów. Na szczęście kilka dni wcześniej znaleziono dla dziecka inną kryjówkę. Po aresztowaniu Lubczyński został przewieziony do obozu koncentracyjnego Gross-Rosen. Niemcy nie zorientowali się, że zatrzymali żołnierza AK.
Po wojnie Lubczyński przebywał na leczeniu w Szwecji. Następnie osiadł w Stanach Zjednoczonych, na zaproszenie tamtejszego rządu, który przyznał mu działkę rolną. Przez wiele lat uprawiał kwiaty. Zmarł po ciężkiej chorobie w 1964 roku. Do ostatnich chwil – jak relacjonowała jego żona – pomagali mu żydowscy lekarze.
29 września 1967 r., na wniosek Emanuela Signera i Bernarda Mandla, Instytut Yad Vashem w Jerozolimie uhonorował pośmiertnie Ignacego Lubczyńskiego tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata.