Po zajęciu Lwowa przez Niemców w 1941 r. Marian Wnuk wraz z żoną Józefą z d. Lasota, zaangażował się w niesienie pomocy Żydom ze środowiska artystycznego – przede wszystkim znajomym malarzom i rzeźbiarzom, którzy zostali zamknięci w getcie w grudniu tego roku. W 1943 r. Wnukowie zostali współpracownikami lwowskiego oddziału „Żegoty”.
Studia rzeźbiarskie w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie
Marian Wnuk urodził się w 1906 r. w Przedborzu, był jednym z sześciorga synów stolarza Jana Wnuka i Leokadii z Mączyńskich. Już w szkole powszechnej ujawniły się jego zdolności rzeźbiarskie, które przesądziły o dalszym kształceniu artystycznym. W 1921 r., dzięki staraniom nauczycielki Eugenii Sobkiewicz i kierownika szkoły Jana Kucharskiego, został przyjęty do Państwowej Szkoły Przemysłu Drzewnego w Zakopanem. Tam kształcił się pod okiem dyrektora placówki Karola Stryjeńskiego, znanego architekta i rzeźbiarza.
Po ukończeniu szkoły w latach 1927–1934 studiował rzeźbę w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie (od 1932 r. Akademii) w pracowni prof. Tadeusza Breyera. W 1933 r. zamieszkał we Lwowie, gdzie przez następną dekadę tworzył i pracował w Instytucie Sztuk Plastycznych. W tym czasie przygotował kilka konkursowych projektów pomników, m.in. Józefa Piłsudskiego we Lwowie (1936) i w Warszawie (1937, 1939), co przyniosło mu liczne nagrody, lecz żaden z nich nie doczekał się realizacji.
Oddział „Żegoty” we Lwowie
Po zajęciu Lwowa przez Niemców w 1941 r. razem z żoną Józefą z d. Lasota (pseud. „Magda”, „Malarka”, 1911–2001) zaangażował się w niesienie pomocy Żydom ze środowiska artystycznego – przede wszystkim znajomym malarzom i rzeźbiarzom, którzy zostali zamknięci w getcie w grudniu tego roku. W 1943 r. Wnukowie zostali współpracownikami lwowskiego oddziału „Żegoty”. O ich zaangażowaniu wspominała m.in. jego przewodnicząca Władysława Laryssa Chomsowa (1885–1966), która spisała swoją relację dla Instytutu Yad Vashem w Jerozolimie. Skorzystał z niej Władysław Bartoszewski w słynnej publikacji Ten jest z ojczyzny mojej…:
„Nieco później niż w Krakowie, ale również wiosną 1943 r., powstał oddział Rady Pomocy Żydom we Lwowie. […] Przewodniczącą Rady została Władysława Larys[s]a Chomsowa (»Dionizy«) z SD [Stronnictwo Demokratyczne – red.], sekretarzem Justyna Wolfowa (»Justyna«) z PPS-WRN [Polska Partia Socjalistyczna – Wolność, Równość, Niepodległość – red.]. Współdziałali z nimi blisko Artur Kopacz z SD, Marian i Adam Pokryszko, Marian Wnuk. Wokół RPŻ skupiła się grupa demokratycznej inteligencji lwowskiej. Warunki pracy były na tym terenie szczególnie trudne ze względu na zagrożenie nie tylko ze strony Niemców, ale i nacjonalistów ukraińskich”.
Czytaj więcej o Radzie Pomocy Żydom „Żegota”
Przedstawiamy m.in. historie członków i członkiń Rady, jej strukturę, mechanizmy działania, upamiętnienia w Polsce i Izraelu oraz pamiątki ze zbiorów Muzeum POLIN.
Według łączniczki Rady Janiny Raabe-Wąsowiczowej (pseud. „Ewa”, 1905–1966), której mąż także był malarzem, Wnukowie nieśli pomoc Żydom jeszcze przed powstaniem lwowskiego oddziału „Żegoty”:
„Zajechałam do pp. Wnuków we Lwowie [w listopadzie 1942 r. – red.]. Okazało się, że i oni tkwią w akcji opiekuńczej. Skaptowałam ich do społecznej pracy ratowniczej, kładąc w ten sposób podwaliny pod RPŻ we Lwowie”.
O początkach tej instytucjonalnej działalności pisała Józefa Wnuk w 1996 roku:
„Dobre warunki naszego lokalu z wyjściem przez strych na dach pozwoliły na urządzenie u nas punktu kontaktowego »Żegoty« […]. Przyjechali do nas z warszawskiej centrali Marek Arczyński, Ewa Wąsowicz i Przemysław Ogrodziński. Przywieźli różne dokumenty przesyłane z Londynu i założyli u nas oddział lwowski »Żegoty«”.
Wspominając działalność pomocową swoją i męża, pisała:
„Każdy z nas miał swoją rolę, z początku moim zadaniem było wykonywanie papierów, na razie dla kolegów Żydów, którzy w każdej chwili mogli być narażeni na łapankę i rewizje osobiste. I tak Nacht został Samborskim, Streng – Włodarskim, Herman – Czermakiem i wielu innym wyszukiwało się prawdziwe metryki po różnych parafiach i sporządzało życiorysy. […] Marian [Wnuk – red.] wyszukiwał odpowiednie mieszkania dookoła Lwowa, a także przeprowadzał rozeznania terenu i wraz ze Staszkiem Teisseyrem nawiązywali kontakty z różnymi parafiami, gdzie Staszek przed wojną malował kościoły, aby umieszczać dzieci w rodzinach, które wyraziły na to zgodę. Pieniądze na ten cel przeznaczała Rada, Ogrodziński, który był skarbnikiem, przywoził je i chowaliśmy je w skrzyni na naszym strychu. Marian i Staszek chodzili także na teren getta do swoich zaprzyjaźnionych przed wojną rodzin”.
Dzięki Wnukom oraz innym współpracownikom lwowskiej „Żegoty”, Januszowi i Jadwidze Strzałeckim i Marii Jarochowskiej, wydostali się z getta m.in. malarze Jonasz Stern (1904–1988) i Artur Nacht (1898–1974). Pierwszy z nich został w przebraniu huculskiego chłopa wysłany do Rumunii. Drugi przez następne lata wojny ukrywał się w okolicach Warszawy jako Stefan Samborski, by w 1956 r. oficjalnie zmienić nazwisko na Stefan Artur Nacht-Samborski. Józefa wspominała, że był z nimi zaprzyjaźniony jeszcze przed zajęciem Lwowa przez Niemców, gdy nieporadnie wykonywał prace dla Związku Artystów Plastyków Zachodniej Ukrainy – głównie masowe gigantyczne portrety radzieckich przywódców. Jak wspominała, podczas malowania jednego z nich „umieścił oczy [Andrieja Żdanowa] na zupełnie różnych wysokościach”. Tworzył także w getcie, a jeden z kilku powstałych w tym czasie obrazów, zatytułowany „Martwa natura z czajnikiem i obrazem” (1942), prezentowany jest w wystawie stałej Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Z getta lwowskiego wydostano także pozostałych członków jego rodziny.
„Wojnę udało mi się przeżyć dzięki pomocy ludzi dobrych”
Czytaj historię Wandy Kwiatkowskiej-Biernackiej, która z pomocą Józefy Wnuk wyprowadziła z getta lwowskiego i przewiozła do Warszawy ojca Artura Nachta, Juliusza (Joela).
Ucieczka do Warszawy
Po roku działalności konspiracyjnej Wnukowie zostali zadenuncjowani i wobec zagrożenia ze strony gestapo przenieśli się do Warszawy: „Klęska na nas spadła w maju 1944 – dostaliśmy od Ogrodzińskiego nakaz, aby natychmiast opuścić mieszkanie i ukryć się, bo adres jest już ujawniony. Marian natychmiast wyjechał do Warszawy do przyjaciół [m.in. znanego malarza Jana Cybisa – red.], a ja jeszcze tydzień zostałam u Teisseyrów”.
Następnie w czerwcu w Warszawie: „Wynajęłam pokoik na Mariensztacie, zameldowałam się u państwa Twardo (ex-wojewody warszawskiego), że jestem w Warszawie [Stanisław i Wanda Twardo mieszkali przy ul. Filtrowej 69 m. 8, był to jeden z kilku głównych lokali kontaktowych warszawskiej „Żegoty” – red.]. Z Marianem umówiłam się na mieście telefonicznie i razem cieszyliśmy się, że żadnego z nas nie aresztowano. Ale Marian uważał, że dla bezpieczeństwa nie powinniśmy mieszkać razem. Przychodził do mnie jednak na obiady i nawet sprowadził sobie deskę, na której z gliny rzeźbił płaskorzeźby, nieduże, ale bardzo piękne”.
O wadze przenikających się kontaktów środowiskowych wśród działaczy Rady Pomocy Żydom świadczy także inny fragment wspomnień Janiny Raabe-Wąsowiczowej, która wskazała, że w tym czasie Marian Wnuk przyczynił się również do powstania drukarni „Żegoty” w Warszawie: „Nasza drukarnia, która później odegrała niepoś[r]ednią rolę w działalności publikacyjnej Rady Pomocy Żydom i Żydowskiego Komitetu Narodowego, mieściła się w domu przy ul. Nowy Świat 41. Punkt ten znajdował się w niepowszednim miejscu, a mianowicie w składzie naczyń kuchennych Mariana Gołajewskiego (»Marian«), który […] ukrywał u siebie Żydów i miał z tego powodu poważne kłopoty. Poznaliśmy się poprzez artystę malarza Mariana Wnuka. Skontaktowałam »Mariana« z Markiem Arczyńskim (»Markiem«). »Marek« obejrzał posesję […] z miejsca trafnie ocenił, że w tak korzystnie położonym punkcie można urządzić drukarnię”.
„Narażał bezustannie życie swoje i życie swoich najbliższych”
Czytaj historię Andrzeja Klimowicza, który przy ul. Nowy Świat 41 prowadził zakład wulkanizacyjny – miejsce spotkań Rady Pomocy Żydom „Żegota”.
W sierpniu 1944 r. Józefa Wnuk wzięła udział w powstaniu warszawskim jako łączniczka i przewodniczka kanałowa. Marian został po kapitulacji Warszawy wywieziony na roboty do Niemiec: „Dopiero w czerwcu 1945 r. […] przybył z głębi Niemiec, gdzie pracował u bauera i wyzwolili go Amerykanie” – pisała Józefa.
Życie po wojnie
Po wojnie Wnukowie zamieszkali na Wybrzeżu, gdzie razem ze Strzałeckim i Nacht-Samborskim współtworzyli Państwową Wyższą Szkołę Sztuk Plastycznych w Sopocie (obecnie Akademię Sztuk Pięknych w Gdańsku). Józefa prowadziła Pracownię Tkaniny na Wydziale Malarstwa, pracowała przy odbudowie Starego Miasta i Ratusza Głównego Miasta w Gdańsku, a Marian był profesorem i rektorem uczelni w latach 1947–1949. Następnie przeniósł się do Warszawy, gdzie objął katedrę rzeźby w Akademii Sztuk Plastycznych (od 1957 r. ponownie Sztuk Pięknych). W 1950 r. został wybrany dziekanem wydziału, a następnie pełnił funkcję rektora w latach 1951–1954 oraz 1959–1967. Zrealizował m.in. pomnik „Wdzięczności dla Armii Radzieckiej” w Gdyni (1953), pomnik-płaskorzeźbę Władysława Broniewskiego na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie (1962), czy pomnik ks. Józefa Poniatowskiego w Lipsku (1963). Jego prace wystawiano m.in. w Belgradzie, Bratysławie, Budapeszcie, Bukareszcie, Moskwie, Paryżu, czy Sofii.
Tytuł
W 1996 r. z okazji jego pośmiertnej wystawy przekrojowej, prof. Adam Myjak pisał:
„Marian Wnuk jest dzisiaj dla nas legendą. Mimo upływającego czasu coraz częściej odwołujemy się do wspomnień o nim. Był charyzmatyczną osobowością, która miała ogromny wpływ na ówczesną atmosferę środowiska artystycznego. […] Zgromadził w Akademii wielu znakomitych artystów, w tym również najmłodszych. Wychował kilka pokoleń swoich uczniów, którzy są dziś wybitnymi artystami”.
29 kwietnia 2019 roku Instytut Yad Vashem w Jerozolimie uhonorwał Mariana Wnuka tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata.