Helena i Antoni Bielińscy z teściami Marianną i Józefem oraz córeczką Danielą mieszkali we wsi Księżopole-Budki w pobliżu Sokołowa Podlaskiego, gdzie mieli gospodarstwo.
We wrześniu 1942 roku zjawiło się u nich sześć osób, uciekinierów z sokołowskiego getta, w którym właśnie trwała akcja deportacyjna. Prosili o jeden nocleg. Przyjęci życzliwie przez gospodarzy, następnego dnia poprosili o kolejny. W końcu uzgodniono, że pozostaną u Bielińskich.
Byli to: Rubin, Rachmil i Szmul Birdowie, Cesia Rubinfeld oraz Romek i Andzia Nahari. Antoni urządził dla nich dobrze zamaskowaną kryjówkę. Wkrótce potem sam został aresztowany i dwa miesiące spędził w obozie pracy przymusowej w Treblince.
Gestapo w gospodarstwie rodziny Bielińskich.
W marcu roku 1943 u Bielińskich zjawiło się gestapo. Szukali Żydów, zatem prawdopodobnie ktoś złożył donos na gospodarzy. Cała rodzina stała na podwórzu pod lufami karabinów gestapowców, którzy żądali wydania Żydów. Rewizja nie dała rezultatów, Bieliński został jednak aresztowany i przesiedział miesiąc w sokołowskim więzieniu, gdzie próbowano wymusić na nim przyznanie się do ukrywania Żydów i współpracy z partyzantami. Nie przyznał się do niczego.
Wszyscy ukrywający się u Bielińskich przeżyli. Po wojnie przez jakiś czas mieszkali w Węgrowie i Warszawie. Później wyemigrowali z Polski.
13 września 1989 r. Instytut Yad Vashem w Jerozolimie uhonorował Helenę i Antoniego Bielińskich tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.