Maria i Stanisław Pacowie wraz z synami Jerzym, Andrzejem i Stefanem mieszkali w czasie wojny w Życzynie k. Dęblina. Pan Stanisław był właścicielem młyna i działaczem społecznym. Maria Pac pracowała jako nauczycielka. Jej brat, ks. Kazimierz Wasiak, mieszkał w Warszawie na plebanii Kościoła na Kamionku. Rodzina Paców i ks. Kazimierz Wasiak uratowali dwie rodziny żydowskie - Śmietanowskich i Rybakowskich.
Wiosną 1940 r. do Życzyna przyjechał daleki kuzyn pani Marii Pac – Józef Śmietanowski, prosząc o ukrycie jego rodziny: żony Ireny i dzieci - Stefana i Aleksandry. W czerwcu tego roku cała czwórka przeprowadziła się do Życzyna. Przedstawieni sąsiadom jako kuzyni Paców, Śmietanowscy nie wzbudzali niczyich podejrzeń o żydowskim pochodzeniu. Józef Śmietanowski pomagał w młynie pana Stanisława. Po tragicznej śmierci Józefa, który został zamordowany w lutym 1942 r., rodzinę utrzymywali wyłącznie państwo Pacowie.
W tym samym roku do Życzyna przyjechał komendant policji kryminalnej z Dęblina w poszukiwaniu ukrywającej się rodziny żydowskiej. Pan Stanisław przekonał go, że poszukiwania w Życzynie są mylnym tropem: jeśli ktoś we wsi ukrywałby Żydów, pan Stanisław na pewno wiedziałby o tym. Następnego dnia Pacowie zawieźli Irenę Śmietanowską z dziećmi do Warszawy do kościoła na Kamionku. Ks. Wasiak zorganizował im kryjówkę na plebanii, w której pozostali do 1943 r. Następnie rodzina Śmietanowskich wróciła do Życzyna, gdzie doczekała zakończenia wojny.
Na prośbę ks. Wasiaka od 1942 r. u rodziny Paców ukrywały się Maria i Katarzyna Rybakowskie, które również szczęśliwie doczekały w Życzynie wyzwolenia. Po wojnie obie panie wyemigrowały do Argentyny. Rodzina Śmietanowskich zamieszkała z powrotem w Warszawie. Jej potomkowie utrzymują bliski kontakt z rodziną Paców do dzisiaj.