Na skutek przesiedlenia z województwa wielkopolskiego na Lubelszczyznę, zła sytuacja materialna wielodzietnej rodziny Zmyślonych pogorszyła się. Trzynastoletni Kazimierz zmuszony był pójść do pracy. Zamieszkały w pobliskiej wsi Studzianki Wawrzyniec Gnat zatrudnił go w charakterze służącego.
W 1943 r. dwie z czterech rodzin żydowskich mieszkających w sąsiedztwie Wawrzyńca Gnata, poprosiły go o udzielenie schronienia. Byli to państwo Brandowie z czwórką dzieci i bezdzietne małżeństwo o nieznanym nazwisku. Gnat zdecydował się im pomóc. Zorganizował kryjówkę w stodole. Wejście przykrył słomą. Za zgodą gospodarza, Kazimierz sprawował nad ukrywanymi opiekę: przynosił jedzenie i wynosił nieczystości. Wkrótce ostrzegł Żydów, że Niemcy planują przeprowadzenie rewizji w Studziankach. W wywiadzie dla Muzeum Historii Żydów Polskich pan Kazimierz wspomina: „Do Kraśnika meldunek zawieźć konno jechałem. Patrzę, stoi pięć pojazdów konnych. Pytam się jednego, a on: <Pojedziemy do Studzianek, bo są Żydy ukryte>. Jak on mi to powiedział, to ilem mógł na tym koniu… Za pół godziny Niemcy już byli. A Żydy już poszli. Właśnie tak uratowałem ich. I poszli w las”.
Małżeństwo o nieznanym nazwisku nie powróciło już do Studzianek i Kazimierz nigdy nie poznał ich dalszych losów. Brandowie natomiast ukryli się w leśnym bunkrze oddalonym od gospodarstwa Gnata o osiem kilometrów. Odtąd Kazimierz nosił Brandom żywność co drugi dzień. Jego rodzice nie wiedzieli o tym, że pomaga Żydom. Gdyby mogli o tym decydować, nie zgodziliby się na pomoc ze strachu o życie syna.
W 1944 r. Kazimierz przyłączył się do jednego z oddziałów Armii Ludowej. Brandowie wyemigrowali po wojnie do Brazylii i zamieszkali w São Paulo. Najmłodsza z ukrywających się – Estera – próbowała odwiedzić Kazimierza Zmyślonego, ale nie udało jej się wjechać do Polski. Prosiła Kazimierza o pomoc w uzyskaniu aktu urodzenia, który poświadczałby, że urodziła się w Polsce, ale nie zechciano mu go wydać, w wyniku czego do spotkania nie doszło.