Rodzina Patyrów

powiększ mapę

Audio

6 audio

Relacja Zofii Patyry-Szemro

Zofia Patyra- Szemro całe życie mieszka w Kamionce koło Chełma.

Jej ojciec zmarł przed wojną, mama zajmowała się sama czwórką dzieci i gospodarstwem. W 1987 roku Zofia Payra-Szemro oraz jej matka, siostra i dwoje braci zostali odznaczeni medalem Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata.

Żydzi w czasie wojny

Jak tylko łapanka Żydów była, to ich ojciec, stary człowiek z długą brodą przyszedł do nas. Tu po łąkach chodził. Mama go zawołała: „Niech pan przyjdzie”. Ale ten Manasz stary mówi: „Ale tu są Niemcy pani, żeby pani nie zaszkodziło.” „Oj niech pan przyjdzie na chwilę, zagrzeje się.” I on przyszedł do nas. Ktoś krzyknął, że Niemcy idą. Mama powiedziała: „No niestety, musi pan gdzieś szukać...” Gdzie szukać?

Wyszedł na dwór i Niemcy go zaraz zwinęli, dziadka tego, i już. Wywieźli go gdzieś, nie wiadomo gdzie. To było straszne, straszne przeżycie u nas.

Pomoc Żydom

Ale co, trzeba było ludzi ratować. Sąsiad przecież zaraz za szosą mieszkał, u Kępińskiego, to był ich dom. Przyszli, bo się ukrywali jeszcze przed Niemcami. To była straszna nagonka na nich...

Przyszli – no znajomi. Mama zawsze piekła chleb, zawsze dała im, jak poszli tam gdzieś do lasu, czy gdzieś. Ale i u nas wykopali dół w takiej oborze, że tam nic nie stało. Tylko dół wykopali i tam siedzieli. I nieraz w stodole nocowali. Ale oni się sami wydowiadali, że jest niebezpieczeństwo, i trzeba stąd ustąpić.

Ale zawsze jak przyszli, mama nagotowała grochu baniak kamienny, duży. Mama litowała się, litowała się nad nimi. Przychodzili po jedzenie, nieraz w stodole nocowali.
Przyszli jak jeszcze Niemcy tu byli. Może jeszcze jakieś dwa lata i Niemców Ruskie pogonili. I Niemcy ustąpili. Ruskie nie byli przeciwne, nie byli wrogami dla Żydów. Tylko Niemcy, to bydło najgorsze było. Ile to ludzi pozabijali.

Jak słyszę w telewizji, ile ludzi zginęło, bo ratowali życie ludzkie. Nam się jakoś udało.
Harukowa, ona też czasem trzymała Żydków, ale u nas to najwięcej byli.  

Tych Gritzmanów to było trzy, dwóch braci i siostra, a czwarty ten znajomy, Jankiel. Taki przystojny Żyd. Mam zdjęcie. To wszystko było dorosłe. Nojech był najstarszy. I Ruchcia. My ją nazywali Ruchcia, ale ona po żydowsku była Rajchela. I oni wszystkie tu przychodzili, ale nocą tylko. 

Denuncjacja

Później ktoś ich przyskarżył: „O Patyrowa, Żydzi do Patyrowej przychodzą.” I oni się dowiedzieli, przyszli do mamy i powiedzieli: „My już stąd uciekamy. Już nas ktoś przyskarżył.” I co? Poszli. A gdzie poszli? Do Łukaszewskiego czy do pani Lachnickiej do dworu? Nie wiem. Czy do lasu?

Jak ich przyskarżyli, przyszli Niemcy. Wyprowadzili nas wszystkich na dwór, pod ścianę. No i karabin maszynowy. „Tylko mów prawdę.” Mama: „My nikogo nie mamy.” Ale najpierw obchodzili, obszukali wszędzie: i w kuchni, i w pokoju, i w piwnicy. Wszystko obszukali, nikogo nie znaleźli. Mówię do tych Niemców: „Panie, oni was okłamali. Chcieli od nas pożyczyć część do maszyny. A mama im nie pożyczyła". Bo mama też miała młócić kontyngent i nie dała. To oni do Niemców przyskarżyli. A niech to diabli wezmą, już nie mogę mówić...

Ile strachu było. Karabin maszynowy na nóżkach stał przed nami. „Mów, bo będziecie zabici!” Jeden Niemiec umiał po polsku. On nam wszystko tłumaczył.

Ale nam się jakoś udało, że ten karabin maszynowy stał. Ale czego ten karabin stał - bo mój brat był kaleką, na kulach stanął przed Niemcami. Niemcy się popatrzyli. Jakaś litość ich chyba wzięła, że jeden kaleka, drugi taki mały był, miał 9 lat. I siostra taka młoda. Ja byłam najstarsza w domu. A sąsiedzi tak mieszkali za ścianą obok, i tak patrzyli szparami. Myśmy myśleli, że już nas zastrzelą, że już nas zabiją.

Mój brat na kulach stanął i on chyba nas uratował. Zaszfargotali między sobą i poszli. Zabrali ten karabin i poszli w cholerę.

Nieuczciwy sąsiad

Oni mieli kontakt, tam gdzie te materiały - z Łodzi. Mieli trzy kupony na materiał. A u nich były 3 chłopy. Kupony przywieźli, mamie dali. Ale u nas nie było komu, bo to męski materiał. Ja byłam taka młoda dziewczyna, tu brat kaleka, ten mały, no to co on będzie chodził w takich kuponach drogich. Mama mówi: „Tu sąsiad jest, tam jest cztery chłopy, może wezmą. Ja nie mam pieniędzy wam dać.” Mama nie chciała po prostu, wiedziała, że im trzeba żyć, na życie pieniędzy dać. I tam ich wysłała.

Miał ten położyć gdzieś tam w krzakach, jakąś kaszę, mąkę. Poszli trzy razy do niego, i nic nie dał. Ale mu zrobili łupnia, ten materiał zabrali i już. I bardzo dobrze, niech się nie łakomi na czyje. I bez pieniędzy. Przecież wiedział, że oni w trudnej sytuacji, bo to na życie musieli mieć, i tę mąkę, i kaszę. A tu taki człowiek był wredny, Galicyjak.

Później już po wyzwoleniu przyszli do nas Nojech i Jankiel, i pytali się, co mają zrobić z tymi, co nas skarżyli nas. A mama: „Nic, broń Boże, ani nic macie nie ruszyć, niech będą! Ja im wszystko przebaczam! Mnie się nic nie stało!”
Ale ten karabin maszynowy, to nie zapomnę nigdy. Ale to był strach.

Wszystkie przeżyli. „Jak my przeżyjem, to wy będziecie w złocie chodzić” - tak mówili. Ja na to: „Już nie obiecuj Jankiel, nie obiecuj. Tylko abyście przeżyli. Co będzie, to będzie.” Ale tak mówił nam: „Jak my przeżyjem, to wy w złocie będziecie.” Od nas pojechali do Chełma. W Chełmie sobie kupili dom, a potem z Chełma pojechali do Izraela. Tak. Izrael ich zabrał.

Napisali listy, podziękowali, a potem... Słabe byli, bo tyle po tych dziurach, po tych norach przesiedzieli. Przeziębione byli też. Ale jakoś żyli i pojechali do Izraela. A w Izraelu mieli dobrze, dobrze im się żyło. Nojch miał dużo krów w Izraelu, handlował, mleko sprzedawał. Pisali, że im się dobrze powodzi.

I tyle było. Ten karabin maszynowy był najgorszy.
Siostra młodsza też to przechodziła co ja i mama, i bracia. Była w Izraelu.

Ja dostałam medal, tak. W 1988 roku, w 1987 został przyznany.

Relacja pochodzi ze zbiorów Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN” w Lublinie; została zarejestrowana w ramach projektu "Światła w ciemności - Sprawiedliwi wśród Narodów Świata"

Bibliografia

  • Dąbrowska Anna red., Światła w ciemności. Sprawiedliwi wśród Narodów Świata. Relacje
  • Kawa Magdalena, Wywiad z Zofią Patyrą-Szemro, Kamionka 14.12.2007