Wspomnienia Guiory Josepha Lauera

Guiora Joseph Lauer (ur. 1941) ocalał z Zagłady z pomocą Leona Eitela, aktora i śpiewaka, uhonorowanego po wojnie tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. W 1941 r., zaledwie 40 dni po narodzinach, Guiora Joseph został wyniesiony z getta warszawskiego i ukryty na prowincji. We wsi Lipki, gdzie przetrwał część wojny, zostawiono także złotą papierośnicę z grawerunkiem, która po wojnie miała służyć rozpoznaniu dziecka. Publikujemy wspomnienia Guiory Josepha Lauera o jego ocaleniu z Zagłady oraz o rodzinie Lauerów – właścicielach fabryki i sklepów z kapeluszami w przedwojennej Warszawie, które opowiedział w wywiadzie dla Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w 2018 roku.

„Jeśli ktoś przyjdzie zabrać chłopca, pokaż mu tę papierośnicę”. Należała do mojego ojca. Wygrawerowano na niej napis: „Jerzyk, 24 V 1927”. Miał to być dowód na to, że jestem synem Jerzego Lauera. Papierośnicę mam do dzisiaj.

Kapelusznicy. Rodzina Lauerów w przedwojennej Warszawie

Moja rodzina wywodzi się z Warszawy. Pod koniec XIX w. mój pradziadek, Herman Hirsh Lauer, poślubił moją prababkę Rebekę Goldberg. Ich syn, a mój dziadek, Józef Lauer, urodził się w 1890 roku. Józef poślubił Paulinę Zofię Julię Keilin, z którą miał syna, Jerzego Jana Juliana – mojego ojca. Po ukończeniu liceum im. Bolesława Prusa w Warszawie w 1935 r. Jerzy wyjechał do Francji, by studiować fizykę lub chemię na uniwersytecie w Nancy. Powrócił do Warszawy w 1939 r., a w maju następnego roku poślubił moją matkę, Fredę Blumenstock.

Moja rodzina posiadała fabrykę kapeluszy oraz kilka dobrze zaopatrzonych i dogodnie zlokalizowanych sklepów w Warszawie – przy ulicy Marszałkowskiej 114, Senatorskiej 37 i Wierzbowej 11. Nie byli religijnymi Żydami, lecz pielęgnowali żydowskie tradycje.

Złota papierośnica. Ocalenie z getta warszawskiego

Urodziłem się 17 kwietnia 1941 r. Miałem zaledwie 40 dni, kiedy rodzice zostawili mnie z babcią przy ulicy Chmielnej 122 w Warszawie i poszli załatwić jakieś sprawy. Zostali aresztowani, wywiezieni i zamordowani w lipcu 1942 roku.

Zanim Polska znalazła się pod okupacją niemiecką, moja babcia Paulina rozwiodła się z dziadkiem Józefem i poślubiła Leona Eitela, przyjaciela rodziny, który mieszkał w pobliżu fabryki moich dziadków. On miał 37 lat, a babcia – 52. Oboje zostali w kamienicy na Chmielnej. Z tego, co wiem, przed wojną budynek ten należał do brata Pauliny, Mordocha, który w 1939 r. sprzedał go dziadkowi Józefowi.

Babcia opiekowała się mną do 1942 roku. Kiedy zmarła, Leon Eitel pochował ją na cmentarzu nieżydowskim. Przed śmiercią poprosił, by pochować go w tym samym grobie.

Leon Eitel miał wielkie serce, był porządnym i uczciwym człowiekiem, mocno przywiązanym do mojej babci, którą bardzo kochał, i całej mojej rodziny. Był aktorem teatralnym i znanym piosenkarzem. Ryzykował życie, by uratować moją babcię. Kiedy zmarła, oddał mnie pod opiekę swojej szwagierce, Jadwidze Eitel. Wkrótce zabrano mnie do wsi Lipki, do domu Jadwigi. Niedaleko od tego miejsca znajdował się obóz zagłady w Treblince. Życie tam nie było przyjemne dla dziecka – nad głowami latały bombowce, a w domu obowiązywały surowe restrykcje.

Kiedy Eitel zostawił mnie w Lipkach, wręczył Jadwidze złotą papierośnicę. „Jeśli ktoś przyjdzie zabrać chłopca, pokaż mu tę papierośnicę”. Należała do mojego ojca. Wygrawerowano na niej napis: „Jerzyk, 24 V 1927”. Miał to być dowód na to, że jestem synem Jerzego Lauera. Papierośnicę mam do dzisiaj.

Leon Eitel. Pomoc dla Żydów w okupowanej Polsce

Leon Eitel próbował również ratować życie innych ludzi. Razem ze swoimi przyjaciółmi: Marią Głębicką, Antoniną Gacz, Julianną Nowak i Natalią Młynarczyk, pomógł czteroosobowej rodzinie Wolmanów, którą prawdopodobnie poznał poprzez moją rodzinę (kuzyna ojca Romana Kejlina) i teatr.

Halina Wolman, jej mąż, szwagier i matka Heleny uciekli z getta na początku 1943 r. Do wybuchu powstania warszawskiego mieszkali u pani Głębickiej, potem się rozdzielili. Helena i Maria dotarły do ​​Milanówka, gdzie starsza kobieta udawała ciotkę pani Głębickiej. Halina ukryła się z Antoniną, jej mąż (który zginął podczas powstania) ukrył się z Natalią, a jej szwagier, ciężko chory na gruźlicę, pozostał pod opieką Julianny aż do śmierci. Leon Eitel utrzymywał kontakt ze wszystkimi członkami rodziny Wolmanów, odwiedzając ich kryjówki. Zasłużył na tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata.

Przypuszczam, że to Leon Eitel w 1945 r. przekazał smutne wieści o losie rodziny Lauerów siostrze mojej babci Pauliny Annie Niousze Bernfeld z domu Kejlin, która mieszkała w Paryżu. W rezultacie moja cioteczna babka i jej mąż Marcel poruszyli niebo i ziemię, aby sprowadzić mnie do Paryża. Tam wychowywałem się pod ich opieką. Ponieważ nie miałem żadnych oficjalnych dokumentów, wuj załatwił mi akt notarialny, który stanowił mój jedyny dowód tożsamości we Francji. Babka cioteczna zmarła, kiedy miałem 13 lat. Mieszkałem z jej mężem do 18. roku życia, po czym wyjechałem do Izraela.

Tożsamość. Odtwarzanie rodzinnej historii  

Niedawno dowiedziałem się, że podczas wojny moi dziadkowie poprosili Leona Eitela, żeby w ich imieniu podał moją datę urodzenia i poświadczył, że jestem jedynym synem Jerzego i Fredy Lauerów oraz jedynym wnukiem Józefa i Pauliny. Dokumenty zawierające te informacje otrzymałem z Gminy Żydowskiej w Warszawie; są jedynymi, jakie posiadam. Udało mi się poznać historie moich ciotek, Ireny Mitelman (wyjechała z Polski w 1935 r. i osiedliła się w Palestynie) i Niouchy Bernfeld, ale, o dziwo, nie znalazłem nic na temat mojej matki.

Dzięki Gminie Żydowskiej oraz Działowi Genealogii Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie otrzymałem akt urodzenia mojego dziadka, Józefa Lauera, oraz informacje o lokalizacji grobowca rodzinnego mojego dziadka stryjecznego, Romana Lauera, na warszawskim Cmentarzu Żydowskim i grobu mojej babci i Leona Eitela. Otrzymałem także zdjęcia reklam rodzinnej fabryki kapeluszy i sklepów prowadzonych w Warszawie przez pradziadka Hermana, dziadka Józefa, dziadków stryjecznych Romana i Marka oraz Alinę Lauerów.

Odwiedziłem również wieś Lipki i odnalazłem dom, w którym ukrywałem się podczas wojny. Poszedłem także zobaczyć kamienicę przy ulicy Chmielnej 122 w Warszawie.