Maciej i Marianna Konieczni mieszkali przed wojną we wsi Dzierążnia (w pow. pińczowskim). Mieli troje dzieci: Honoratę, Marię i Mieczysława. Pani Marianna z poprzedniego małżeństwa miała również dwoje dzieci: Józefa i Piotra.
„Mieliśmy duże gospodarstwo rolne. Takie 40 morgów, to najbogatszy ojciec był we (…) wsi” – opowiada Honorata Rosa w wywiadzie dla Muzeum Historii Żydów Polskich.
Przed wojną utrzymywali kontakty z Żydami z pobliskiego miasteczka Działoszyce. Maciej Konieczny handlował z nimi i pomagał im. Pani Honorata opowiada: „Żydzi handlowali z ojcem, bo u nas była duża gospodarka. To wykupywali zboże – tacy, którzy handlowali”.
Wojna
Na początku września 1939 r. do Działoszyc wkroczyli Niemcy, w 1941 r. utworzyli tam getto. 3 września 1942 roku w Działoszycach rozstrzelano około 1500 osób narodowości żydowskiej, pozostałe osoby wywieziono do obozu zagłady w Bełżcu. Tylko nielicznym udało się uciec.
Ukrywani
Dziewięciu Żydów zbiegłych z getta w Działoszycach zapukało do drzwi państwa Koniecznych, prosząc o pomoc.
Pierwszym z nich był szewc, Frenkiel z 8-letnim synkiem, Zeligiem. Przed wojną robił buty dla Koniecznych, stąd znajomość. Mimo iż został życzliwie przyjęty, po miesiącu odszedł do Niemców. Pani Honorata wspomina to wydarzenie:
„Tato go przyjął a on powiedział tak, że on jest szewcem, pójdzie do Niemców do Działoszyc, będzie im robił buty. Oni go nie zabiją, bo oni potrzebują szewca. (…) I jak poszedł do tych Niemców, to Niemcy go zabili a zostało to dziecko 8-letnie u nas. Zostawił dziecko. My to dziecko wychowywali 2 lata i 7 miesięcy”.
Później pojawili się kolejni uciekinierzy, rodzina Olmerów. Sydney, jego żona Lola, ich dziecko Lenart i siostra Sydney’a, Tonia pochodzili z Działoszyc. Honorata Rosa opowiada:
„Przyszedł do nas taki jeden człowiek – Żyd. Nazywał się Olmer. Przyszedł i prosił o jedzenie – mojej mamy – żeby mu dała. A moja mama się zapytała: >>Gdzie Pan mieszka?<< A on powiedział, że w słomie u chłopa. To moja mama mówi tak: >>Jak Pan mieszka w słomie, jak jest zimno?<< Pięcioro ich mieszkało w słomie. W słomie w brodle takim. I trzyletnie dziecko. >>No to jak Pan mieszka tam?<< Mówi moja mama tak do męża, do swojego męża – do ojca mojego: >>Tato weźmy tych ludzi. W słomie z dziećmi mieszkają i teraz zimno. Jak oni tam żyją?<< I ten gość widzi, że mama tak mówi, zaczął prosić, żeby go przyjąć. I rodzice przyjęli, tylko powiedzieli do niego tak: >>Jak będziesz szedł, do nas z rodziną w nocy, żeby Cię nikt nie widział<< (…) I oni przyszli do nas w nocy. 6 osób. (…) I przyszedł i pobył trochę i tato powiedział tak: >>Tak nie może Pan być na wierzchu schowany w pokoju, czy gdzieś i kryć się za szafę, ja Panu zrobię schron<<”.
Pierwsza kryjówka
Pierwsza kryjówka została zbudowana pod budynkiem mieszkalnym dla Zeliga Frenkla i rodziny Olmerów. Później dołączył do nich brat Loli Olmer: Bolek Ikowicz.
Maciej i Piotr Konieczni wykopali dół w spiżarni. Dach kryjówki był zrobiony z drewna. „Mieli taką rurę puszczoną i pod schody, że nie było jej znać, ale powietrze szło. (…) Oni wiedzieli, że jest dzień, czy noc, bo świeciło słońce.” – relacjonuje pani Honorata. Na całej podłodze był siennik ze słomy. W kryjówce mieli specjalną kuchenkę do gotowania jedzenia dla dziecka oraz lampę naftową.
Codziennie dostawali świeżą wodę do picia lub na herbatę oraz chleb. W lecie i jesieni dostawali świeże owoce i warzywa z ogrodu państwa Koniecznych. Honorata Rosa wspomina:
„Ja gotowanie prowadziłam. (…) Jak sąsiedzi czasem przyszli, a widzieli tak na kuchni takie gary wielkie, to: >>A co wy tak dużo gotujecie?<< A ja powiedziałam tak: >>Stołujemy partyzantów<<. (…) I tato jak to słyszał, to powiedział tak: >>Ty musisz wstawać o godzinie 4.00, żeby na rano było podane, na 6.00. Bo ludzie przychodzą<<”.
W kryjówce były półki, w których znajdowały się garnuszki, talerze, woda i jedzenie.
Rodzina Lauferów
Mania i Morys Laufer pochodzili z Łodzi, jednak losy wojenne zaprowadziły ich na tereny gminy Działoszyce. Przez pewien czas ukrywali się w gospodarstwie przyrodniego brata Honoraty, Józefa i jego żony. Nie było tam jednak bezpiecznych warunków, dlatego po krótkim czasie Józef poprosił ojca Honoraty, żeby zgodził się przyjąć jeszcze dwoje Żydów. Maciej Konieczny zgodził się, jednak trzeba było zbudować dla nich oddzielną kryjówkę.
Druga kryjówka
Kryjówka mieściła się pod budynkiem gospodarczym. Pani Honorata opisuje ją tak: „I tato znowu drugą kryjówkę wyszykował… I postawił tam takie naczynie, że tam stało, że – a oni tu mieli wejście, ale nikt tam nie chodził. (…) I zrobił im tam schron tak samo wyjście – znaczy się odpowietrzenie i mieli tam światełko”.
O tym, że ukrywani mieli dobre warunki świadczy fakt, że przez 2 lata i 7 miesięcy w ukryciu nikt nie chorował.
Piotr Konieczny codziennie kupował ukrywanym gazety. Wieczorami cała rodzina Koniecznych rozmawiała z nimi. „Raz tygodniowo byli wypuszczani na powietrze (…) na relaks –opowiada pani Honorata. - Tato pilnował na podwórku. (…) Już po kolacji, po 22 godzinie, ludzie nie świecili to ojciec ich wypuścił i oni wszyscy gimnastykę robili. Bo tak to by się zastali. Całe 2 lata siedzieli w tym. (…) A tato chodził, spacerował, jakby kto szedł, to by dał cynk”.
Jeszcze jedną osobą, którą Konieczni zgodzili się ukryć w drugim schronie, był Aszer Rafałowicz. O historii jego ukrywania pani Honorata opowiada:
„On przyszedł i prosił, żeby mu dać jedzenie, że jest głodny... A moja mama się pyta: >>Gdzie Pan jest?<< A on powiedział tak, że on był w lesie i była obława. W lesie zabili 4 dzieci i żonę a on uciekł. Jest bez dachu nad głową i nie ma nawet grosza by sobie coś kupić – zresztą by nie mógł gdzie kupić, ale przyszedł prosić o jedzenie. To mama powiedziała do ojca tak: >>Tato, weźmy tego człowieka, zginęła cała rodzina i żona i on nie ma za co żyć i weźmy go do tej kryjówki drugiej<<. I tak go przyjęli”.
Sytuacja zagrożenia
Pewnego dnia, latem 1943 r. niemiecka policja urządziła najście na gospodarstwo Koniecznych. Prawdopodobnie żandarmów zawiadomili podejrzliwi sąsiedzi.
Pani Honorata relacjonuje: „Ja z ojcem siedziałam w domu, byliśmy w kuchni i patrzymy, wchodzi żandarm (…) wchodzi prosto z rewolwerem w ręku, tak do głowy ojcu i >>Dawać Żydów<<. Tato mówi raz: >>Nie mam Żydów<<. Drugi raz mówi: >>Nie mam Żydów<<. A dopiero ja widzę, że źle jest: >>Nie mamy żadnych Żydów, proszę szukać<<. (…) I odszedł od ojca. (…) cały dom zrewidowali, całe zabudowania. Nic nie znaleźli.”
Po bezowocnym poszukiwaniu Niemcy opuścili gospodarstwo Koniecznych. Dziewiątka ukrywanych pozostawała w kryjówkach bezpiecznie aż do wyzwolenia w 1945 r.
Po wojnie
Gdy wojna się skończyła Maciej Konieczny dla bezpieczeństwa przetrzymał ukrywanych jeszcze jeden miesiąc a potem odwiózł do Działoszyc.
Pani Honorata wyszła za mąż i urodziła trójkę dzieci. Mieszka w Krakowie.
Olmerowie wyjechali do Gliwic. Tam Sydney otworzył piekarnię. Później całą rodziną wyemigrowali do USA. Tonia Olemr wyszła z mąż i zamieszkała w Kanadzie. Ma dwójkę dzieci. Lenart Olmer przeprowadził się na Florydę, ma dwie córki.
Olmerowie wiele razy zapraszali Macieja Koniecznego i panią Honoratę do siebie. Pani Honorata była u nich, w USA sześć razy. W dowód przyjaźni podarowali jej nawet Fiata 126P. Do dziś utrzymuje z nimi serdeczny kontakt.
Lauferowie oraz Zelig Frenkiel wyemigrowali do Izraela. Podczas uroczystości wręczenia medalu Sprawiedliwej w Izraelu, pani Honorata spotkała się z nimi.