Rodzina Żaków

powiększ mapę

Audio

1 audio

Więcej o rodzinie Żaków

Sprawiedliwi

Rodzina Żaków mieszkała w Warszawie, przy ulicy Belwederskiej 10. Adam Żak pracował jako księgowy w urzędzie skarbowym. Jego żona Helena zmarła kilka lat przed wojną. Żakowie mieli dwoje dzieci: Hannę i Mariana.

Hanna ma sprzed wojny niewiele wspomnień o Żydach. Mówi o żydowskim sklepie z pasmanterią na Belwederskiej, wspomina dziewczynę, która tam pracowała. Przypomina sobie, że ojciec zwykł był kupować na Nalewkach buty i tamtejsi sprzedawcy dawali mu rabat. Wspomina także, że już w okresie okupacji ojciec dostarczał Żydom jedzenie – pamięta, że sama przynosiła do biura ojca ukryte pod ubraniem masło, które potem trafiało do potrzebujących.

Ukrywani

Sabina Grossman przed wojną mieszkała w Kaliszu, mieście w centralnej Polsce. Była zamężna, miała kilkuletnią córeczkę Różę. W mieście mieszkali jej rodzice, ciotki z rodzinami, dziadkowie, brat z żoną i dzieckiem. Hanna twierdzi, że rodzina Sabiny miała tam fabrykę firanek.

Obecność Żydów w Kaliszu sięgała XII wieku, a ich społeczność rozwijała się i przechodziła kryzysy razem z miastem. W początkach wieku XX stanowili 36 procent ogółu mieszkańców i byli dość zróżnicowani pod względem religijności, poglądów politycznych, statusu społecznego. Obok większości, jaką stanowili ortodoksyjni wyznawcy judaizmu, istniała grupa Żydów zasymilowanych, a nawet spolonizowanych, pochodzących głównie ze sfer inteligenckich, bogatych kupców i przemysłowców. Kaliscy Żydzi zaangażowali się w życie społeczne – w okresie międzywojennym otrzymali oni 11 z 34 mandatów do rady miejskiej; w mieście działały żydowskie ugrupowania partyjne, organizacje młodzieżowe, związki zawodowe; wydawana też była żydowska prasa.

Wojna

Po zajęciu zachodnich terenów Polski we wrześniu 1939 roku Niemcy zadecydowali o ich wcieleniu do Rzeszy. W ten sposób Kalisz stał się miastem niemieckim, stolicą okręgu zwanego później Warthegau, Krajem Warty. Niemcy rozpoczęli tu intensywną politykę germanizacyjną i planowali jak najszybciej pozbyć się z miasta ludności żydowskiej. Większość kaliskich Żydów już zimą roku 1939 deportowano do miast i miasteczek Generalnego Gubernatorstwa oraz obozów pracy. Pozostałych do lipca roku 1942 wywieziono lub zamordowano, między innymi w obozie zagłady w Chełmnie nad Nerem.

Sabina z czteroletnią Różą i resztą rodziny została deportowana do Rzeszowa transportem, który odszedł z Kalisza 14 grudnia 1939 roku.

W Rzeszowie, mieście obecnie znajdującym się w południowo-wschodnim krańcu Polski, getto powstawało stopniowo od roku 1940. Zamknięto je w lutym 1942, a latem tego roku większość zgromadzonych tu Żydów deportowano do obozu zagłady w Bełżcu.

Róża Gelbart w swojej relacjispisanej po wojnie dla Yad Vashem wspomina: „W 1939 roku cała nasza rodzina została wysiedlona do Rzeszowa. Zanim getto w Rzeszowie zostało zamknięte, moi dziadkowie ze strony mamusi zmarli. Po zamknięciu getta mój ojciec i brat mamusi pracowali razem w spółdzielni. Co jakiś czas Niemcy robili akcje zbiórki kobiet i dzieci na placu głównym, skąd byli wysyłani do obozu zagłady w Treblince. Tak zginęły siostry mojej mamusi wraz z dzieckiem jednej z nich i żona mojego wujka z dzieckiem. Moja mamusia razem ze mną uniknęła śmierci, ponieważ pracowała za murami getta. Tam moja mamusia znała kilku Polaków i uzyskała dla nas tymczasowe schronienie. Znajomi mamusi skierowali ją do pana Adama Żaka”.

Te informacje nasuwają przypuszczenie, że ucieczka Sabiny z Rzeszowa musiała nastąpić między lutym a lipcem 1942 roku.

Warszawa

Adam zdecydował, że ukryje Sabinę u siebie, formalnie zatrudniając ją pomoc domową. Dzieciom, kilkunastoletniej Hance i dwudziestokilkuletniemu Marianowi, powiedział otwarcie, że nową gospodynią będzie Żydówka. „Ojciec nie ukrywał przed nami, kim jest ta osoba, ponieważ ówczesne czasy wymagały pełnej świadomości nawet nas, młodych ludzi, abyśmy byli czujni i niczym się nie zdradzili”, opowiada Hanna.

Sabina wraz z córką przedostała się do Warszawy i dotarła do Żaków.Według załatwionej przez Adama kenkarty nazywała się teraz Ryszarda Żak i mogła w razie potrzeby podawać się za jego żonę. Z tzw. dobrym wyglądem oraz oficjalnym statusem pomocy domowej, Sabina wychodziła na miasto i razem z Adamem handlowała „niebanderolowanymi” [czyli wyprodukowanymi nielegalnie, bez opłacenia akcyzy – przyp. red.] drożdżami , by zdobyć dodatkowe środki na utrzymanie. Pracowała również Hanna – w sklepie, który mieścił się w tej samej kamienicy, kleiła kartki na żywność [z tych kartek, na podstawie których można było stwierdzić, ile żywności sprzedano, właściciel sklepu musiał rozliczyć się w urzędzie – przyp. red.]. Właściciele dawali jej za to chleb i zupę.

Znajomym, którzy go odwiedzali, Żak mówił, że Sabina jest żoną żołnierza walczącego w Anglii. Obecności jej córki Różynie ujawniano – formalnie, w papierach, dziewczynka nie istniała. Czas tych wizyt dziewczynka spędzała schowana w drugim pokoju, a zostawała z nią Hanka: „No i jak (...) goście przychodzili, ja w drugim pokoju udawałam wiecznie chorą. A w szafie była poduszka i kołdra dla tej Halinki – ona się wtenczas nazywała Halinka. (...) I w tej szafie, jak goście chcieli mnie odwiedzić w drugim pokoju, no to ona szła do szafy”.

Róża-Halinka nie opuszczała mieszkania. Tylko od czasu do czasu, w nocy, wychodziła na balkon, żeby zaczerpnąć powietrza. W wolnym czasie Hanka chętnie się nią zajmowała, traktując dziewczynkę jak młodszą siostrę, i Róża szybko się do niej przywiązała. „Ta mała beze mnie absolutnie nic – z nikim nie chciała spać, jeść, jak mnie nie było”, wspomina Hanna.

Warka

Z czasem ukrywanie Róży w Warszawie stało się bardzo ryzykowne. Adam i Sabina uznali, że obie dziewczynki powinny wyjechać z miasta. Adam liczył, że łatwiej im będzie przeczekać niespokojny czas w jego rodzinnej Warce, położonej w połowie drogi z Warszawy do Radomia. Chociaż jego rodzice już nie żyli, nadal miał tam znajomych, którym mógł zaufać.

W powojennej relacji Róży czytamy: „Hanka zgodziła się [porzucić szkołę] i pojechałyśmy na wieś. Mówiła ludziom, że jesteśmy siostrami, a nasz ojciec walczy w Anglii. Hanka opiekowała się mną jak siostra. Gdy nie miałyśmy nic do jedzenia, Hanka starała się o jakąkolwiek żywność od rolników i dzieliła się ze mną każdą kromką chleba. Hanka poświęciła się dla mnie całkowicie. Straciła szkołę i zrezygnowała z dostatku w domu swojego ojca, aby mnie ratować, mimo iż wiedziała, że śmierć jej grozi tak samo jak mnie”.

Pobyt Hanki i Róży w Warce trwałokoło trzechmiesięcy i niemal zakończył się wpadką. Spacerujące dziewczynki zwróciły na siebie czyjąś uwagę, ktoś zaczął wołać za nimi „Dwie Żydówki! Dwie Żydówki!”. „I myśmy zaczęli [uciekać] po rżyskach (...) z bosymi nogami, krew leciała z nóg – do jakiejś wsi. Żeśmy się tam znaleźli –  ja miałam woreczek z pieniędzmi – zadzwoniłam do ojca mojego. »Tato«, mówię. »Jestem chora«. A to był taki sygnał. »A gdzie jesteście?«. »Tu i tu«…”, wspomina Hanna.

Ostrołęka

Po tym zdarzeniu dziewczynki nie mogły wrócić do Warki. Ich następnym miejscem pobytu stała się Ostrołęka. Hanna opowiada:

„Zatrzymałyśmy się w pomieszczeniach nieczynnej wówczas szkoły, gdzie również przebywało wielu bezdomnych Polaków. (…) zostałam wyznaczona przez Niemców do pracy na przychodne w niemieckiej jednostce wojskowej stacjonującej w pobliżu. Pracowałam jako pomoc w kuchni. Wykradałam stąd, wracając po pracy do szkoły, gdzie obie z Różą przebywałyśmy, jakiekolwiek resztki żywności, a bywało, że czasami także coś lepszego, i w ten sposób utrzymywałyśmy się.

Jednakże na dłużej nie można było tej sytuacji przeciągać. Było coraz niebezpieczniej. Powiadomiłam ojca. Przyjechał wraz z panią Sabiną i całą czwórką  (...) uciekliśmy do Radomia”.

Radom

Nowa kryjówka również nie okazała się bezpieczna. Przyjezdnymi zainteresował się syn miejscowego fryzjera, uważany w mieście za konfidenta. Przyszedł do mieszkania Żaków z niemieckim żołnierzem, a z rozmowy między nimi Sabina, która rozumiała niemiecki, wywnioskowała, że mają wobec nich jakieś podejrzenia. Trzeba było uciekać.

Na miejscu został tylko Adam, który nazajutrz starał się wyjaśnić nieobecność „żony” i córki.  „Wytłumaczył Niemcom, że ja wyszłam za kupnem butów, a jego żona (według kenkarty) poszła mnie szukać, jako że zbyt długo nie wracałam; o Róży nic nie wiedzieli, bo formalnie nie istniała”, opowiada Hanna.

Jedlińsk

Ostatnim i szczęśliwym miejscem schronienia dla czwórki uciekinierów stała się podradomska miejscowość Jedlińsk. Adam, Sabina, Hanna i Róża przemieszkali tam około pół roku, do stycznia 1945 roku, gdy na te tereny wkroczyła Armia Czerwona.

Po wojnie

Po zakończeniu wojny Sabina z Różą i Adam z Hanką wyjechali do Kalisza. Zamieszkali razem w przedwojennym mieszkaniu Grossmanów.Sabina, której zaprzyjaźniona sąsiadka podpowiedziała, u kogo powinna szukać, odzyskała z powrotem swoje meble – do domu wróciło nawet pianino. W skrytce na strychu przetrwały ukryte tam sprzęty i – jak podaje Hanna – złoto.

W Kaliszu zjawił się także brat Sabiny, Szymon Langer, uwolniony z obozu w Mauthausen. Nikogo więcej z przedwojennych  żydowskich znajomych Sabina nie odnalazła.

Jakiś czas później Sabina i Szymon wyjechali z Polski. Hanna na wiele lat pozostała w Kaliszu. Potem wróciła do Warszawy.

Róża mieszka dziś w Stanach Zjednoczonych. Wyszła za mąż za mężczyznę także pochodzącego z Polski; wspólnie odwiedzili rodzinne miejscowości oraz miejsca kaźni. Ze swoją „siostrą” Hanną Róża utrzymuje serdeczny kontakt. To ona wystąpiła o tytuł Sprawiedliwych wśród Narodów Świata dla Hanny i Adama.

W relacji spisanej przez Hannę dla Yad Vashem czytamy: „Nie będę opisywała atmosfery strachu i świadomości zagrożenia życia nas wszystkich, bo to są sprawy znane ludziom żyjącym w tamtych czasach, a szczególnie osobom występującym przeciwko zarządzeniom hitlerowskim. Byliśmy faktycznie, i tak się też czuliśmy, jako jedna rodzina wspólnie dzieląca dolę i niedolę. Nie miało znaczenia, kto jest Polakiem, kto Żydem, czy też odmienne praktyki religijne. Byliśmy ze sobą zżyci i nie wchodziła w rachubę żadna zapłata ani korzyści materialne”.

Historie pomocy w okolicy

Bibliografia

  • Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego, 349, 1922
  • Mojkowski Karol, Wywiad z Hanną Jańczak, Warszawa 1.06.2009
  • Gutman Israel red. nacz., Księga Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, Ratujący Żydów podczas Holocaustu