Rodzina Gołębieckich

powiększ mapę

Audio

5 audio

Wywiad z Anną Glinką

Prześladowania

 „Niemcom to się nie podobało, że te polskie gościńce, że to samo błoto. Całe żydowskie wszystkich, młodzież zganiali i te rowy głębokie takie kopali. (…) Chcieli tu zrobić szosę, Niemcy, i te żydowskie wszystkie młodzież zagnali ze szpadlami, czy to dziewczynki, czy chłopaki, wszyscy pamiętam kopali te rowy…”

„Przychodzili do nas z tego gościńca, u nas był chłód, drzewa rośli, to odpoczywali sobie, (…) a te Żydóweczki brali mnie do tańca i uczyli mnie tańczyć. Bardzo ładnie tańczyli i uczyli mnie tańczyć, jedna Żydóweczka, nazywała się Lalka”.

„(…) ta Lalka przyszła i jeszcze dwie z niemi, że już ich do getta zabierają, już czekają Niemcy, to chyba ich będą zabijać. To tak siedzieli, płakali na tym i ta Lalka tak płakała, mówiła: ja musze iść do mamy, ja musze iść do mamy, ja musze z mamą jechać. (…) I poszli”.

„W Brańsku powywieszali wywieszki Niemcy, że wszystkich Żydków żeby sprowadzić do getta, bo jak nie to kara śmierci. To było napisane”.

„(…)zakazali furmanki, ileś tam 300 czy ileś wozów zakazali sołtyse na wsi, bo Niemcy kazali zakazać, bo oni rządzili, żeby w Brańsku na szosę podstawić te wozy. To już wiedzieli, że będą wywozić”.

Ukrywanie

„To było pamiętam 1 listopada, zapukali w nocy, było to getto i zabrali ich do getta, zapukali w nocy do nas, do drzwi. (…) No i Czesław otworzył, przyszła najpierw Dora ze swoim bratem Herszkiem i płakali, żeby ich zatrzymać, żeby ich gdzieś tu przechować… Niemcy obtoczyli ich, z bronią, żeby nie uciekali, to dała temu Niemcowi zegarek, żeby on ją przepuścił, mówi, wziął ten zegarek i kazał uciekać”.

 „Mośko i Mulko, Szmul, to dwóch braci Klejnotów, drzwi otwierają, brat otworzył drzwi, stali boso. Śnieg akuratnie napadał śnieg, bo to już był listopad, to już było za jakiś tydzień, może za 2 tyg. po 1 listopadzie, stoją boso, płaczą, mówią, niech pan wpuści, 7 kilometrów lecieli boso po śniegu, z tych Oleckich tutaj do nas na Kolonię, pod Brańsk, bo powiada napadli ich jakieś zbóje, zrabowali im kożuszki, zrabowali im buty, ściągnęli z nóg, i oni po śniegu boso”.

„Było jeszcze 3 braci, ale to oni tak na stałe nie byli, nie siedzieli, ale bardzo dużo byli wspomagani od nas, oni mieli w lesie kryjówki, (…) i oni tak na zmianę przychodzili, albo czasem dwóch przyszło do nas coś gorącego zjeść, albo jeden, bo tak we trzech to nigdy nie weszli. Coś gorącego zjeść, jakiejś zupy, żeby gorące, to prawie co dzień przychodzili”.

„I Szmul Rachelzon, on prawie co wieczór był u nas (…) i mówił: dawaj, dawaj, te kartofle, dawaj. I sobie rzucał te kartofle do pieca, na te węgle i piekł. On tak lubił te. I w kieszenie sobie kładł. Będę miał na jutro. (…) On w budynkach tak nigdzie nie spał, w mieszkaniu ani u nas nie, tylko tam była taka pusta stodoła, było pełno siana i on powiadał, że tam idzie, zakopie się w siano i ma ciepło, a wieczorem wyszedł”.

„A jeszcze byli Żydki, jeszcze. Jeszcze jakiś taki Znajda był. Przyprowadzili raz ten Mulko i Mośko, znaleźli gdzieś w ukryciu, jak żyto było, dwa miesiące siedział na polu i same kłosy jadł. Znajda nazywali go. I on przeżył, ten Znajda. (...). I oni go przyprowadzili, pamiętam i go nakarmili tam u nas i później go wzięli, gdzieś tam poszedł, nie wiem gdzie”.

Bandy

„(…) Trzy razy była banda u nas, tak chodzili po ludziach i rabowali (…) Maniek przyprowadził do nas bandę, (…) to był znajomy, on nazywał się Marian i na niego mówili Dziobak”.

„(…) my z mamą weszli, patrzem, a tu w domu stoi brat Czesław, Kazik, brat mój i ten Herszko, i tak od tyłu, pod karabinami, pełno, ze 30 ich było tych Ruskich, z bronią stali, i nas podstawili też. »Dawaj, powiada, marki macie?« I jeszcze co, że żydowskie złoto macie, dawajcie żydowskie złoto… Mama mówi: tośmy nigdy złota nie mieli i nie widzieli tego złota. Bo zastrzelą was wszystkich, bo zastrzelą jak sobaki, krzyczeli”.

Kryjówka

„Kryjówka była wykopana od tyłu, pod domem, tak było, ja wiem, może 30, może 40 metrów, oni całą zimę kopali (…) Franek, brat kopał, i ci trzej Mulko, Mośko i ten Herszko wynosili tę ziemię, wszystko workami, nocami wynosili, tylko nocami, i Franek wynosił (…) 3 czy 4 miesiące kopali”.

„W pokoju siedzieli, za piecem siedzieli, pamiętam, w pokoiku to siedzieli Dora i Herszko, to był mały pokoik, była jedna tka sofka stała, a ten Herszko to spał na podłodze, na sienniku, siennik miał, to w razie tego, to ten siennik szybko mieli kłaść na tę sofkę, a tam do tej ściany miała się schować, tam weszło i trzy osoby do tej ściany, tam takie drzwi i zamknięcie było”.

„Zawsze rozmawiali, jedli i rozmawiali i gotowali i świętowali razem (…), no po prostu lubili się, lubili się ci wszyscy, rozmawiali wieczorem, rozmawiali, siedzieli i rozmawiali, a jeszcze Kazik grał na tych skrzypcach pamiętam, to ona [Dora] śpiewała jakieś tam piosenki”.

Donos

„Najprzód to przyjechał, ja byłam sama w domu na podwórku, przyjechał folksdojcz, (…) pyta się czy ktoś jest w domu. Ja mówię: nie ma nikogo w domu, ja sama jestem... Wiesz co ci powiem? To, mówi, dochodzą na was skargi. A co za skargi? Powiedz bratu i powiedz mamie, że przychodzą skargi, że wy przetrzymujecie Żydów, i wspomagacie, dajecie im jeść. Ostrzec ja przyjechałem, bo on znał się z nami, jak przyjdą Żydki, żeby ich wygnać, nie dajcie im jeść, wygnać, bo skargi przychodzą, mówi, Niemcy przyjdą, tu wszystkich was zabiją, wszyściusieńkich, (…)To było chyba w lipcu, w lipcu to już było, to już oni rok czasu”.

„Jak przyjechała mama… , ja mówię, że tu był Falkowski, i ostrzegał, kazał Żydków wygnać, że dochodzą donosy, na was, że Żydków trzymacie i zaraz wszystkich mają zabić, za to, jak złapią, mówię, jak chociaż jednego złapią, to was wszystkich wybiją…”

„To mamusia mówi: Czesiek, coś zróbcie, i do Dory mówi, albo wyjdźcie na jakiś czas, zróbcie kryjówkę, bo tu, mówi, jak przyjdą Niemcy, będą rewizję robić, to oni wszystko skontrolują, przecież znajdą, to gdzieś oddalcie się od tych budynków”.

Cmentarz

„I poszli na cmentarz katolicki. (…) Tam takie trumny stali, ja pamiętam, żelazne trumny, bokiem, takie dziurę zrobili, wejście, schowek, i tam poszli Dora, Herszko, Mulko, i ten Mośko.  (…) Ale później, to (…) było im ciężko siedzieć, na cmentarzu. Tam była taka kaplica i oni pod tą kaplicą tam siedzieli i oni później wyszli na wierzch, do lasu, bo tam było powietrze, za stodołę wyszli za stodołą siedzieli, ale co dzień trzeba było im dać jeść, ugotować. Zawsze gotowała mama, ja donosiłam”.

Rewizja

„(…) ja się obejrzałam, z karabinem, patrzę, Niemiec idzie, za nim drugi wchodzi. A tu Dora, Herszko i mój brat Franek siedzą w pokoiku, przy stole, (…) a mama w kuchni była, drzwi byli otwarte… »Mamusiu, Niemcy idą«, a mamusia zbladła od razu, widziałam, że tak zbladła i tak na schody wyjrzała a już tam ten Niemiec pierwszy dochodził i mama się cofnęła, tylko widziałam, że mama drzwi otworzyła do tego pałcierza, gdzie oni tam siedzieli i machnęła ręką. »Niemcy« - krzyknęła”

„I pytają się, gdzie jest gospodarz? Mówię: nie ma gospodarza, pojechał, mówię. (…)A kto jest w domu? Mówię: jest tylko mama i brat. A gdzie jest brat? Za stodołą, mówię, pęczki rąbie, drzewo. Wiedziałam, że on tu jest, to mi tak od razu trzasnęło, żeby tak powiedzieć, że on tam jest (…) To jak trzeba brata, to ja idę, zawołam za stodołę go. A wiedziałam, że on tu jest. Że tak na niby. (…)Franek! Franek! (…). Patrzę, a oni idą wszyscy za mną, całą obtoczyli stodołę, idą.

„Do tych leszczyn dochodzę, a tu: Halt! Halt! [stać!] krzyczy. Jak tylko usłyszałam: halt! i od razu za te leszczyny zaskoczyłam, a tu bach, ciut, kulka przeleciała, tu przy samym i drugi raz, tu, z tej strony kulka i trzeci raz, tu nad głową, ale tak wyżej, (…) w las uciekałam. A jak się zerwały strzały, jak zaczęli strzelać, no mówię chyba ze sto strzałów, tak zaczęli strzelać”.

„Jak usiadłam na taką kępę, była taka kępa, jak zaczęłam płakać: mamusię zabili, Franka zabili, Dorę i Herszka zabili. Tak płakałam, siedziała, ale myślę sobie, może oni gonią za mną? Jak się poderwałam, mówię: ja uciekam, tak sobie pomyślałam: uciekam, do Poletył, do wsi (…). Do wujaszka (…) wujaszek mówi: a co u was takie strzały? Wujaszku, mówię, Niemcy przyszli, mamusię zabili i Franka zabili, tam Żydków pobili”.

„Lecę prosto drogą tam do siostry, do Janki, (…) patrzę moja mama leci, przez łąki… A ty żyjesz? mówi. Ja mówię: a mamusia żyje? Myślałam, że mamusię zabili. Ja myślałam, że ty zabita jesteś”.

„Patrzym, Franek leci, z lasu wylatuje. Okrężną drogą, z drugiej strony. (…) Czesiek z rowerem przez pola, w krzaki i też przyszedł do Janki, (…)Wszyscy zlecieli się tam”.

„Jak obliczyłam, to w 12 miejscach miałam kryjówki, (…).: Koniec wojny to u nas był w lipcu, w lipcu, to było dwa tyg. Brakowało do roku jak myśmy się ukrywali, mówię pani, 11 miesięcy i 2 tyg. To 2 tyg. brakowało do roku”. 

Egzekucja

„A tutaj, jak się później dowiedzieli, to było 30 Niemców, 34 szwagier naliczył, bo szwagier był sołtysem, 34 Niemców było, obławę zrobili. I od tej pory, patrzy pani, zaczęli robić obławy, na Żydków, po lesie. Co sobota zjeżdżali. To od tej pory jeździli wszędzie tam, za Świrdkiem gościńcem tam takie lasy duże byli, tam dużo się ukrywało, tam dużo nabili Żydków, i w okopach, gdzie tylko tam”.

„Dora leżała, zabita, pod leszczyną, uciekała, po leszczyną, Herszko leżał dalej, tak na drucie, pod drut tam, taki był płot był druciany, to on nie był zawieszony, tylko tam chciał chyba przeskoczyć przez ten płot, czy nisko przelecieć i tam był o ten drut zaczepiony, i tam leżał zabity Herszko, to tak może o 100m dalej od Dory, ich dwoje zginęło, takim sposobem, oni zginęli”.

„Ona się bała przez okno wyskoczyć, oni polecieli na górę, zobaczyli, że Niemcy, słyszeli, polecieli na górę po schodach, tam była wędzarnia w kominie, kiedyś takie budowali, i oni te drzwiczki otworzyli, wleźli do tego komina, i tam siedzieli w tym, i tam podobnież ich znaleźli Niemcy, jak ich wyprowadzili, tam nie zabili, tylko wyprowadzili ich na podwórze i oni zaczęli uciekać i zastrzelili ich”.

Lasy

„Mośko, tam gdzieś, Mulko (…) oni wiedzieli o tym okopie, oni tam gdzieś polecieli do tego okopu. (…) Bo oni ze stodoły uciekli. Bo oni byli u nas w stodole, jak Niemcy przyszli (…) i tamten brat, Mośko wszedł tam gdzie ich było 9 i tam siedział z nimi, a Mulko sobie oddzielnie okop zrobił, schowek. I ja sam siedział, mówi, jakbym był z nimi, już dawno bym nie żył, mówi. I on przeżył. A później z tym Szmulem Rachelzonem, też on taki był mądry, że on sobie też sam oddzielnie i później już na końcu, to oni obydwa byli cicho i oni przeżyli. A tamten Mośko zginął”.

Po wojnie

 „(…) pamiętam ja szłam, już później, jak już ja szłam do Brańska, i tam na tej ulicy, którą się szło od nas, też dom żydowski był, ale patrzę, że ktoś mnie woła. (…) patrzę, jakaś Żydóweczka, ale ja jej nie znałam, no chodź, mówi, tu chodź, chodź; ja mówię: no co ona tam chce? Poszłam, patrzę i tam było 6 Żydóweczek, i chyba ze dwóch, czy ileś, czy trzech Żydków, taka grupka ich była i co? Kartofle smażyli na oleju, takie były smaczne te kartofle, „siadaj i jedz” mówi, „my teraz ciebie nakarmimy”. Ja usiadłam i jadłam”.

Bibliografia

  • Opawska Ewa, Wywiad z Anną Glinką, Szprudowo 14.08.2010